Vatican Kiseki Chousakan – odcinek 1

Jeśli Bóg nie chciał, abyśmy spożywali kiełbaski, to dlaczego uczynił je tak kuszącymi?

Nieczęsto się zdarza, żebym wiedział, że będę się dobrze bawił po pierwszej minucie, a tu – jeszcze nawet nie było napisów początkowych, a wszystko jasne. Noc, mhroczny las, spomiędzy drzew wyglądają na nas zapuszczona mhroczna stodoła, mhroczny kościół i najmhroczniejsza katedra. Wszystko ujęte tak, jakby rysownik miał poważne problemy z perspektywą, ale to nawet lepiej. Światło latarki samotnego strażnika przeczesuje okolicę. Wtem trafia na grupę satanistów! Pentagramy, czarne kaptury, ptasie maski – ich styliście nie można niczego zarzucić. Rozpierzchają się, a strażnik kontynuje obchód, racząc nas monologiem, jakie to mhroczne rzeczy się dzieją. Dzień jak codzień w tej pracy, włącznie z młodzieńcem ukrzyżowanym w najmhroczniejszej katedrze, lewitującą krwią i muzyką z horrorów klasy Z.

Tu du du dum! Tu du du dum! Struny skrzypiec zaraz pękną od nadmiaru emocji!

Jakby tego nie wystarczyło dla spragnionych wrażeń widzów, po napisach płynnie przechodzimy do sceny z bohaterem lamentującym pod prysznicem nad opowieścią o Hiobie i losem własnego uroczego, niewinnego, umierającego na raka braciszka. Bohater, Joseph Kou Hiraga, ma nie tylko wrażliwe i mądre serce, ale jest też genialny, w grach logicznych przewiduje setki ruchów do przodu.

Och Josephie, udowadniasz, że wizualnie serial ten też ma dużo do zaoferowania.

Bohater wraz ze swoim partnerem, Robertem Nicholasem, należy do watykańskiego biura badającego prawdziwość cudów. Podobno w Ameryce Południowej poczęty został nowy Jezus. To oczywisty problem dla Watykanu, który krzywym okiem patrzy na konkurencję. Bohaterowie ruszają więc zbadać tę mhroczną tajemnicę. Od momentu ich przyjazdu wrażeń był już taki natłok, że wszystko zaczęło mi się mieszać: Włócznia Longinusa, medyczna analiza kondycji błony dziewiczej, ukrzyżowany Jezus 3D, płaczący posąg Maryi 3D, zakonnica jedząca kiełbaskę, stygmaty tryskające krwią jak zraszacze trawnikowe. Nie dostrzegam w tym żadnej logicznej sekwencji zdarzeń, jaką mógłbym przedstawić, ale zapewniam, że bawiłem się świetnie.

Latająca krew ze stygmatów grupy AB Rh-. Cuda-niewidy, ale czy autentyczne – to jest pytanie…

Reżyseria to śmieci, dialogi to śmieci, animacja stara się, żeby było jej jak najmniej, a ulubionym motywem narracyjnym są retrospekcje ze scen, który miały miejsce minuty wcześniej. To nawet lepiej, bo pomaga Vatican Kiseki Chousakan lepiej wpisać się w prestiżową kategorię seriali tak złych, że aż dobrych. Jest dużo, głupio i kiczowato, jak tylko się da. Oby tak dalej!

Wiarą i modlitwą uczynimy z tego najlepsze anime sezonu lato 2017.

Leave a comment for: "Vatican Kiseki Chousakan – odcinek 1"