Princess Connect! Re:Dive – odcinek 3

Karyl to postać, której ta seria naprawdę potrzebowała. W zeszłym odcinku jeszcze nie pokazała w pełni swojego potencjału, lecz w tym wniosła sporo ożywienia do ekipy. Co prawda się przy tym nacierpiała, ale w  uroczy i zabawny sposób, a minki robiła przy tym przesłodkie. Może nawet byłoby mi jej trochę żal, ale ma ona niecne zamiary wobec Pecorine, więc niech trochę jej się oberwie od losu.

Zacznę może jednak od początku. Karyl po nieudanej akcji ze smokiem postanawia śledzić Pecorine, aby znaleźć jej słaby punkt. Akurat ścieżki, jakimi podąża żarłok, są dość łatwe do przewidzenia, czyli, parafrazując pewnego polskiego wokalistę, od jednej restauracji do restauracji. Zastanawiam się,  kiedy w końcu pochłaniana przez nią materia organiczna zapadnie się pod wpływem własnej masy i wyniku kolapsu grawitacyjnego utworzy w jej brzuchu czarną dziurę. A może już utworzyła i dlatego dziewczyna ma taki spust? Dobra, nie drążę tematu. W międzyczasie Kokkoro załatwia papierkową robotę, aby założyć własną gildię. Potrzebuje tylko jeszcze podpisów dwóch osób…

Oczywiście poszukiwania nie trwają zbyt długo i kończą się pod jedną z restauracji, gdzie Karyl knuje sobie mroczne plany, zaś Pecorine w środku opróżnia spiżarnię i zapewnia właścicielowi najlepszy utarg w historii. A skoro cała ekipa jest już w komplecie, to można kontynuować dalej radosną konsumpcję (jak Pecorine nie ma jeszcze czarnej dziury w żołądku, to utworzyła się tam co najmniej gwiazda neutronowa) i zebrać brakujące podpisy na formularzu aplikacyjnym. Jak łatwo można się domyślić, Pecorine z radością przyjmuje propozycję, zaś Karyl odmawia… przynajmniej na razie. Musze przyznać, że serię o wiele lepiej się ogląda, gdy Yuuki z Kokkoro dostają mniej czasu antenowego, zaś akcja skupia się na słodkim żarłoku i kociej dziewczynce. Naiwna i głupiutka Pecorine tworzy świetny duet z Karyl, która, mimo ewidentnie złych zamiarów, jest bardzo uroczą tsundere w tym związku i wyraźnie zaczyna mięknąć.

Sam finał odcinka to istne Kulinarne pojedynki w wykonaniu Pecorine z małą pomocą Karyl i ostateczne dołączenie kotki do gildii. Chociaż jej intencji nadal nie są zbyt czyste i pewnie jeszcze będzie chciała zaszkodzić żarłokowi, no ale… raczej krzywdy to ona jej nie zrobi, nawet gdyby próbowała.

Odnoszę wrażenie, że najsłabszym elementem serii jest jej główny bohater. Żarty z nim są dość monotematyczne i jak na razie bardzo mało wnosi do show. Za to żeńska część obsady wypada bardzo dobrze, zwłaszcza wspomniany wcześniej duet Pecorine i Karyl i, jeśli to na nich będzie skupiać się fabuła, wyjdzie to tylko na plus. Dobry przykład stanowi ten właśnie odcinek, gdzie wspólnie skradły całe show dla siebie. Nawet Kokkoro dużo ciekawiej wypada podczas interakcji z tą dwójką, gdyż nie ogranicza się do roli nieporadnej opiekunki głównego bohatera o umysłowości dwuletniego dziecka. Oby z biegiem czasu zaczął być bardziej ogarnięty i wykazywać coś takiego, jak osobowość i charyzma, bo na dłuższą metę jego postać może być bardziej irytująca niż zabawna i na razie im jest go mniej, tym lepiej.

Po trzech odcinkach mogę stwierdzić, że Princess Connect! Re:Dive to całkiem udana głupiutka komedyjka fantasy. Jest słodko, kolorowo i, co najważniejsze, zabawnie, a w dodatku nie zanosi się na to, żeby groziły nam jakieś poważniejsze klimaty. Czyli wszystko, czego potrzebuję do szczęścia. Co prawda seria ma swoje wady z głównym bohaterem na czele, ale na ten moment nie psują mi one przyjemności z seansu. Chociaż mogłoby być trochę lepiej.

Leave a comment for: "Princess Connect! Re:Dive – odcinek 3"