Jujutsu Kaisen – odcinek 1

Manga Jujutsu Kaisen ukazuje się od 2018 roku, czyli nie od tak dawna, jakie było więc moje zdziwienie, gdy seans pierwszego odcinka obudził wspomnienia o klasycznych shounenach, takich jak Kiseijuu: Sei no Kakuritsu (adaptacja ma tego samego projektanta postaci) czy Ushio to Tora (elementy komediowe). Wymienione w nawiasach cechy to nie jedyne, co sprawia, że oglądając Jujutsu Kaisen, człowiek z nostalgią wspomina co lepsze serie przygodowe. Składają się na to również klimat i… schemat.

Co tu dużo mówić, pierwszy odcinek oryginalny nie jest: Yuuji Itadori zostaje zamieszany w akcję odzyskiwania pewnego potężnego przedmiotu magicznego, w konsekwencji czego zyskuje niebezpieczną moc, a co za tym idzie, pewnie niedługo znajdzie się w nowym środowisku, zacznie spotykać mnóstwo nowych osób i będzie musiał stawiać czoło nowym wyzwaniom, o jakich zwykłym śmiertelnikom się nie śniło. Wątek o pochodzeniu mocy przypominałby trochę filmy superbohaterskie, gdyby nie atmosfera oraz wszędobylskie „klątwy”. Te ostatnie to potwory, wyglądające jak wyjątkowo paskudne youkai, powstające z kumulacji złych emocji i często występujące tam, gdzie zwykle przebywa sporo ludzi. Na przykład w szkołach. Odpędzać je mają specjalne „przeklęte przedmioty” trzymane na takim terenie, a w pierwszym odcinku jeden z takich przedmiotów znika właśnie ze swojego miejsca w szkole Yuujiego. Wysłany, aby go odszukać, młody Fushiguro natrafia na głównego bohatera i żąda zwrotu owego przedmiotu, zagarniętego przez klub okultystyczny, do którego bohater należy. Niestety, jest za późno, przedmiot zostaje odpieczętowany i w środku nocy, w szkole, wywiązuje się walka z wszelkim pełzającym i człapiącym tałatajstwem, w której główny bohater próbuje pomóc Fushiguro i ocalić swoich szkolnych przyjaciół.

Nic zaskakującego, prawda? Ale jaki to był przyjemny seans! W jaki sposób ta seria odpowiada na potrzeby wyposzczonych fanów shounenów przygodowych! Nie chciałabym za głośno tutaj kwikać z zachwytu i poczekam jeszcze na kolejne odcinki z oceną serii, ale jedno jest pewne – osoby takie jak ja (patrz wyżej) z pierwszego odcinka – który z profesjonalną reżyserią i rozplanowaniem scen wprowadza nas w historię – powinny być zadowolone. Animacja również zwraca uwagę. Mam wrażenie, że twórcy (studio MAPPA) nieco pod tym względem eksperymentują – szczególnie widać to po filtrach nałożonych na potwory oraz w bardziej dynamicznych scenach, przede wszystkim podczas walki. Są powody do radości, a jeszcze większe będą, jeśli poziom animacji utrzyma się w kolejnych odcinkach, ponieważ ten jest satysfakcjonujący. Co więcej – tło żyje, rusza się i jest bogate w szczegóły (u jednej pielęgniarki mignęła mi nawet notatka na dłoni dotycząca pomiarów zdrowia jakiegoś pacjenta!), a na drugim planie często gęsto dzieją się jakieś scenki humorystyczne.

Duże nadzieje wiążę również z postaciami, pierwszy odcinek pokazał bowiem, że nawet te, które poznajemy najprawdopodobniej tylko na chwilę (członkowie klubu okultystycznego), mogą być przedstawione tak, że wzbudzają w oglądającym sympatię. Najciekawszy jednak jest dla mnie sam Yuuji. Nie tylko dlatego, że jak na bohatera shounenów jest wyjątkowo opanowany (do tego już wyjściowo posiada nadludzką siłę, jeszcze nie wiemy, skąd), ale przede wszystkim przez jego podejście do sytuacji, silną wolę oraz krótką refleksję dotyczącą własnych emocji. Chętnie zobaczę, w jakim kierunku się on rozwinie, tym bardziej że wydaje się wręcz zbyt spokojny, nawet postawiony w całkiem dla siebie nowej i niecodziennej sytuacji.

Leave a comment for: "Jujutsu Kaisen – odcinek 1"