Cestvs – odcinek 3

Mam to już za sobą – jak miło. Po przekonaniu się, jak toto jest animowane, czyli od pierwszych minut pierwszego odcinka, nie było już nadziei na nic, zaś wszystkie obawy się potwierdziły. Przyznam, że w krótkich przebłyskach odcinek trzeci był rozrywkowo głupi. Przeważająco był jednak nudno głupi.

Kiedy się nad tym zastanowić, to wydarzyło się w nim bardzo niewiele, a z rzeczy potencjalnie ciekawych w ogóle nic. Na początku dostajemy walkę między grupą pijaków a zawodowcami uprawiającymi sztuki walki i mającymi przewagę liczebną. Nic tylko drżeć o wynik pojedynku! Dalej… dzieje się dużo niczego. Cestvs dostaje propozycję zostania lokajem arystokratki Sabiny, odmawia, za karę zostaje wmanewrowany w niebezpieczny pojedynek. A, tak, dostajemy jeszcze przedziwne retrospekcje z jego przeszłości, zbitkę nieruchomych kadrów z wątku, który może nawet byłby ciekawy, gdyby dać mu więcej czasu niż streszczenie w minutę.

Nie pomaga, że postacie osobowością przypominają kukiełki. Sabina jest arogancka i na tym jej charakter się kończy, podobnie jest praktycznie ze wszystkimi. Każdego można podsumować w jednym zdaniu i każdy każdym ruchem realizuje to jedno zdanie. Niewolnik Emdem dąży do perfekcji w walce, aby udowodnić swoją wartość Sabinie. Już. Koniec, wszystko. Tak prościutkie postacie mogłyby działać gdyby chodziło tu głównie o akcję. Niemniej powtarzam – cała akcja tutaj to burda z pijakami trwająca minutę. Reszta to gadanie, bardziej drętwe nawet od animacji.

Tym razem dostaliśmy wyjątkowo dużo CGI, nie pytajcie dlaczego, już nie mam sił się zastanawiać. Otoczenie to płaskie tła (brzydkie) lub prostopadłościany i inne najprostsze bryły (jeszcze brzydsze). Jego oświetlenie zazwyczaj kompletnie nie pasuje do tego na modelach postaci. Mimiki nadal niemal całkowity brak, najlepsze na co można liczyć, to że poza ruszaniem ustami jak ryba ktoś ledwo skrzywi brwi. Aż mnie dziwi, że mimo to chwilami postawą ciała udawało się animatorom oddać jakieś emocje. Podziwiam, że niektórzy z twórców walczyli do końca.

To nie jest tak, że animacja klasyczna jest tu dużo lepsza. Ruchomość tego rodzaju scen jest tu najczęściej minimalna, ale twórcy przynajmniej rysują postacie od nowa dla każdej i choć minimalnie oddają ich nastrój. Gram akurat w visual novel, w której każda postać ma po kilkanaście obrazków na różne emocje, animacji nie ma żadnej i przysięgam – efekt jest lepszy. Na szczęście to wszystko już za mną!

Leave a comment for: "Cestvs – odcinek 3"