Re-Main – odcinek 3

Jo przedstawia kolegom ostatniego kandydata na członka klubu wodnego polo – Shuugo Amihamę. Przystojny i wysportowany chłopak jest świetnym pływakiem, który odnosił już spore sukcesy w tej dyscyplinie. Problem polega na tym, że Amihama nie ma najmniejszego zamiaru wracać do pływania i właśnie szuka innej dyscypliny, w której mógłby się sprawdzić. Kategoryczna odmowa Amihamy zaskakuje chłopców, ale po krótkiej naradzie postanawiają spróbować jeszcze raz. Niestety, pomysł na zachęcenie Shuugo okazuje się chybiony i chłopak po raz drugi informuje bohaterów, że do pływania nie wróci. Ponieważ jednak Jo jest nieugięty i straszy kolejnymi podejściami, Amihama proponuje pojedynek – jeżeli członkowie drużyny wodnego polo pokonają go w wyścigu, zapisze się do klubu. Jo i spółka oczywiście zgadzają się, ale statystyki są nieubłagane – zawodnikom brakuje umiejętności i formy, żeby pokonać mistrza. Jedyna nadzieja w Minato, który ma trzy dni na trening…

Nie, na szczęście żaden z bohaterów nie przechodzi magicznej przemiany, a że trzy dni to bardzo mało, udaje im się poprawić kilka błędów, zyskując zaledwie kilka sekund, ale wciąż zbyt mało by być pewnymi wygranej. Minato również cudownie nie przypomina sobie sukcesów sprzed wypadku, ale ostro bierze się za trenowanie, co przynosi pewne efekty. Mimo wszystko, bohaterem odcinka jest Amihama, który z jakiegoś powodu stracił chęć do pływania i szuka nowej drogi w życiu. Wiele wskazuje, że ma to coś wspólnego z jego starszym bratem i mamą, ale na ile są to wydarzenia traumatyczne, na razie nie wiadomo. Cóż, nadal nie jestem przekonana do Re-Main, ale doceniam zgrabne wplecenie  okruchów życia w sportową tkankę. Trochę drażnią mnie standardowe przemowy o przyjaźni i ciężkiej pracy oraz niemarnowaniu talentu, ale taki już urok gatunku.

Postacie nie są specjalnie skomplikowane, ale Minato daje się lubić – twardo stąpa po ziemi, a jego dosadne monologi wewnętrzne zwykle ładnie podsumowują sytuację. Na razie panowie nie mieli okazji faktycznie pograć, ale przynajmniej trenują i widać, że drużyna jest dopiero w budowie. Każdy ma mocne i słabe strony, ale oprócz Minato z amnezją, geniuszy na razie nie stwierdzono. Trochę drażni mnie powolne tempo, ale zakładam, że po skompletowaniu drużyny seria trochę przyspieszy. Podsumowując, nie jest źle. Re-Main da się oglądać bez przesadnego zgrzytania zębami, ale wątpię czy anime wzniesie się ponad przeciętność. To naprawdę taka „zapchajdziura”, przy której można wyłączyć myślenie i trochę zrelaksować. Niekoniecznie polecam, ale też informuję, że nie istnieją poważne przeciwwskazania do oglądania.

Leave a comment for: "Re-Main – odcinek 3"