Kubo-san wa Mob o Yurusanai – odcinek 1

Powiedzieć, że Shiraishi nie zwraca na siebie uwagi – to nic nie powiedzieć. Chłopak nie tyle wtapia się w tło swojej licealnej klasy, co roztapia w nim całkowicie – przez kolegów i koleżanki uważany jest za rodzaj kryptydy. Jest jednak jeden wyjątek: Nagisa Kubo nie tylko go widzi cały czas, ale sprawia wrażenie, jakby widziała głównie jego… Nie, żeby przywiązany do swojej roli niewidzialnego przeciętniaka Shiraishi rozumiał, jak powinien interpretować jej zainteresowanie.

Na odcinek składa się kilka luźno powiązanych scenek z ich udziałem, głównie obracających się wokół badania przez Nagisę granic niewidzialności swojego kolegi. Jak widać – dość standardowy układ typu „przeciętny i marzący o spokoju chłopak plus śliczna i cały czas się z nim drocząca panienka”, jednak ta seria wyraźnie nie próbuje rzucać wyzwania emitowanemu w tym samym sezonie Ijiranaide, Nagatoro-san. Przede wszystkim nic w zachowaniu Nagisy nie wskazuje na to, że bawią ją reakcje w rodzaju speszenia czy przerażenia Shiraishiego. Dziewczyna od samego początku sprawia po prostu wrażenie nim zainteresowanej, nie tylko w romantycznym sensie (choć to także). Z drugiej strony serii zaskakująco pomaga komediowe przerysowanie przypadłości Shiraishiego. Jego „niewidzialność” nie polega na tym, że jest ignorowany – przeciwnie, koledzy jego rzadkie „pojawienia” traktują jak niezwykłe wydarzenie i dobry omen. Cecha ta objawia się także nie tylko w szkole i wprawdzie sprawia, że seria nie jest realistyczna (ale po co miałaby być?), za to powoduje także, że wyróżnia się czymś od sobie podobnych.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że fabularnie trudno tu mówić o czymkolwiek przykuwającym zdecydowanie uwagę. Wizualnie jest tak sobie – ubawiła mnie scena, w której Shiraishi opowiada o swojej niewidoczności na tle pozbawionych twarzy, uproszczonych sylwetek kolegów z klasy. Przyłożono się właściwie do jednego, czyli oczywiście do mowy ciała, mimiki i ogólnie osoby Nagisy. Jak zwykle w przypadku podobnych tytułów ocena widza zależy właściwie głównie od niej – jeśli uzna pannę Kubo za uroczą, to podejrzewam, że seans mu upłynie przyjemnie. Jeśli nie zainteresuje go takie wcielenie szkolnej piękności – nie będzie tracić czasu.

Leave a comment for: "Kubo-san wa Mob o Yurusanai – odcinek 1"