Nie. No po prostu, no *** no nie! Panie czy ty to widzisz?!

Miałem nadzieję, że cokolwiek wyjaśni się w tym odcinku. Że być może dowiemy się, czemu niby służy to całe Giftidium czy jak mu tam, czemu bohater go szuka, czemu jego znajomy/kumpel/fop z czerwonymi włosami starał się zabić jego i koleżankę jak jechali (szybowali?) na skuterze, czemu wojsko szuka tej całej Limy, czemu Lima jest dzieckiem z wyglądu i zachowania? A co dostałem? Więcej tajemnic, więcej głupot, więcej zapasów z udziałem mechów i żadnej, ale to ŻADNEJ odpowiedzi.

Dzieciaki, zamiast uciekać z jaskini, w której walczą wielkie roboty przy użyciu wielkich pięści i ostrej amunicji, co chwila przystają, żeby popatrzeć sobie na widowisko. Jedynie koleżanka Sougo przypomina, że może warto by jednak przeżyć dzisiejsze popołudnie i wziąć nogi za pas, ale jakoś niemrawo jej ta ucieczka wychodzi. Wojsko, jak to wojsko w anime, za nic ma sobie życie cywili i preferuje walkę z mechem niż ewakuacje i przetłumaczenie młokosom, że panienka, którą mają, może być trująca/radioaktywna/kosmitką/uchodźcą. Dalej nasz uroczo zarośnięty wojskowy dostaje nowego mecha DO WALKI WRĘCZ z ODSŁONIĘTYM KOKPITEM bo jest fajny i idzie sobie wybrać własny zespół. Gdzie idzie? Do więzienia o zaostrzonym rygorze. Nawet nie chce mi się komentować sceny z więzienia, bo była tak tragiczna, że głowa mała. Potem już na spokojnie, dzieciaki nie mówią nikomu o nowej podopiecznej, ojciec bohatera bez słowa akceptuje że jego nastoletni syn będzie mieszkał pod jednym dachem z dwoma panienkami, w tym jedną mocno nieletnią. Na koniec gorące curry transformuje rękę głównego bohatera w mecha. Chyba. Nie wiem. Mniejsza.

Borze szumiący, jakie to głupie. Seria nie oferuje na razie nic, czego Eureka Seven nie oferowała lata temu i to dużo lepiej. Na razie Comet Lucifer pikuje prosto w muł. Nie sądzę, żeby wygrzebał się w następnym odcinku, ale kto wie, może mu się uda. A ja może wygram w totka.