Higurashi no Naku Koro ni Gou – odcinek 2

He he he, a to cwaniaki. Czuję się wyrolowany podwójnie – jedno to w spokoju obejrzeć odcinek domniemanego remake’u, nie wiedząc, że to w istocie sequel, a drugie poświęcić najpierw zapowiedź, a później jeszcze całą zajawkę na dumanie, czy powstanie tej serii było w ogóle potrzebne. Wraz z chwilą, kiedy pojawiła się czołówka wraz z prawdziwym tytułem  Higurashi no Naku Koro ni Gou („gou” to po japońsku karma/przeznaczenie) stało się jasne, że wszystkie te gdybania nadają się w całości do kosza. To kontynuacja pełną gębą… na ile można mówić o kontynuacji w przypadku serii raz po raz przedstawiającej alternatywne wersje wydarzeń.

Nie grałem w oryginalne visual novel, więc mogę tylko zgadywać, z jakim wątkiem mamy do czynienia, ale na moje oko wygląda to podejrzanie jak true ending route, co by oznaczało, że w istocie jest to dokładne przeciwieństwo remake’u, czyli finał serii! Trudno mi przynajmniej wyobrazić sobie, aby dało się pociągnąć jeszcze kilka wątków z Riką mającą już tak duży poziom zrozumienia natury koszmaru, w którym jest uwięziona, a od tego zaczął się ten odcinek… no ale ja tylko zgaduję.

Jak chyba czuć z mojego tonu uważam to oszustwo za przeurokliwe. Coś podobnego dałoby się chyba przeprowadzić tylko w tej serii, i twórcy nie zmarnowali okazji. Nie tylko to efektowne, ale też sprytne, bo w ten sposób po pierwsze napędzili sobie nowych widzów, których by odstraszyła wiadomość, że to któraś tam seria, a po drugie narobili szumu, który napędzi ich jeszcze więcej. Udane, bardzo udane…

…ale to retroaktywnie nie czyni pierwszego odcinka lepszym niż był, a i przy drugim nie mam wrażenia, aby poza owym oszustwem specjalnie mnie czymś porwał. Z pewnością jeżeli miał we mnie wzbudzić jakieś napięcie, to poległ kompletnie. Na serio zacząłem się zastanawiać, czy twórcy nie zaczęli romansować z autoparodią. Przynajmniej tak odczytałem Rikę paradującą z tasakiem przez sporą część odcinka. Parsknęłam śmiechem, kiedy z nożydłem w ręce ścięła się z Keiichimi. Do interpretacji, że jest to celowy żart, skłania mnie, że w następnej scenie Keiichi owym tasakiem rozwala belki na wysypisku w chyba najgłupszy możliwy sposób, i po kilku godzinach udręki wyciąga spod nich… pomnik Pułkownika Sandersa. Sam bym lepiej nie sparodiował tej serii.

O ile ogólnie jestem fanem meta-narracyjnych zabaw, tak zachodzę w głowę, jaki jest tutaj plan. Jeżeli seria Gou ma ostatecznie sprowadzić Higurashi do absurdu, to jest do tego na dobrej drodze i ja taki serial chętnie obejrzę. Jeżeli ma jednak być na poważnie, to nijak tego nie widzę, tym bardziej, że po pierwszych minutach w zasadzie nie za dużo ciekawego się w drugim odcinku dzieje. Odcinek trzeci zapewne sporo w tym temacie wyklaruje.

Comments on: "Higurashi no Naku Koro ni Gou – odcinek 2" (1)

  1. aż szkoda mi ludzi, którzy zaczęli oglądać, sądząc, że mogą od tego rozpocząć przygodę z Higurashi… a tu już drugi odcinek zaczyna się od wielkiego spoilera.

Leave a comment for: "Higurashi no Naku Koro ni Gou – odcinek 2"