Kuma Kuma Kuma Bear – odcinek 1

Do standardowej Gildii poszukiwaczy przygód w standardowym mieście fantasy wpada mały chłopiec i woła o pomoc. Jego wioska została zaatakowana przez straszliwą Czarną Kobrę, która zjada  żywy inwentarz i poluje na ludzi. Chłopiec przywiózł ze sobą zebrane pieniądze na wynajęcie jakiegoś poszukiwacza, który by pokonał potworę i ocalił mieszkańców, niestety, okazuje się, że w akurat w Gildii nie ma wystarczającego wysokopoziomowego osobnika/czki, który by mógł podjąć się zadania. Zanim jednak dzieciak całkiem pogrąży się w rozpaczy, pomoc oferuje dziwna dziewczyna ubrana w kostium niedźwiedzia – oficjalnie nie jako bohater, ale na zasadzie zwiadu – urzędniczka Gildii powinna ją puścić, skoro jedzie tylko zebrać informacje o potworze dla silniejszych, prawda?

 

 

Pierwszym zaskoczeniem dla chłopaka jest oczywiście fakt, że nasza bohaterka paraduje przebrana w kostium niedźwiedzia i rozmawia z maskotkami, co jest dla niego równoznaczne z nie braniem serio wyprawy. Jednak zmienia swoje zdanie w momencie, gdy widzi jak Yuna (bo tak się zwie bohaterka) przywołuje dwa ogromne niedźwiedzie, które szybko ich dowożą do wioski. Po przybyciu do niej okazuje się, że wąż już trochę ludzi też zjadł, więc Yuna podąża do legowiska kobry, by gada pokonać. Walka okazuje się… interesująca. Kobra jest praktycznie niezniszczalna i szybka, ale taka także okazuje się, o dziwo, Yuna, która po przeprowadzeniu ataków próbnych badających odporność przeciwnika, wypracowuje strategię pozwalającą jej pokonać gada. Oczywiście przy licznych rozważaniach na głos.

 

Czarna Kobra zostaje pokonana, wioska ocalona, co świętuje obowiązkowym przyjęciem, a po powrocie do  Gildii Yuna otrzymuje pochwałę i lekki ochrzan z ust Mistrza. Po czym ściąga okulary VR i wraca do rzeczywistości, gdzie czeka ją posprzedawanie akcji, kupienie innych akcji, rozmowa z dziadkiem i wysłuchanie kazania o tym, czemu nie chodzi do szkoły. A widz dowiaduje się, że piętnastoletnie dziewczyny, które uwielbiają grać w VR, mogą wysłać rodziców na wycieczkę za kilka milionów jenów. Ot, rzeczywistość.

 

 

Pod względem graficznym odcinek był ładny, w Gildii było sporo różnych postaci, walka z kobrą była w miarę efektowna, jednak tła miejsko-wiejskie oraz wygląda postaci drugo- i dalszoplanowych pozostawiają trochę do życzenia, tak samo użyta paleta kolorystyczna, pasująca raczej do anime o słodkich dziewczynkach. Większy jednak problem mam z samą bohaterką, która jest oczywiście dobra, ładna… i przepakowana jak jasny pieron. A jednocześnie nie wzbudza we mnie absolutnie żadnej ciekawości czy też niechęci – ot, jest sobie. Może to ton głosu seiyuu, może to sposób narracji odcinka, ale jak na razie Yuna, nawet walcząca z kobrą, jest wybitnie nijaka i nie rusza jej nic (z wyjątkiem jajek na twardo). Być może jest to spowodowane tym, że w założeniu kostium jest bardzo, ale to bardzo przepakowaną zbroją, a Yuna jest bardzo, ale to bardzo samodzielną osobą w realu, ale nadal kamienny spokój bohaterki niezależnie od sytuacji jest dosyć deprymujący. Fabuła pierwszego odcinka także kompletnie rozmija się z tym, co oferowały zapowiedzi. Yuna ma już kostium i się nim nie przejmuje, a przede wszystkim może wchodzić i wychodzić ze świata na własne życzenie, a nie jest do niego przeniesiona. Cóż, mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach pojawią się jakieś inne postaci niż standardowe NPC-e, na przykład ta „inna bohaterka, która nie mogła być na miejscu, by ratować wioskę”.

Leave a comment for: "Kuma Kuma Kuma Bear – odcinek 1"