Maesetsu! Opening Act – odcinek 3

Dziewczyny analizują swój występ i dość przytomnie zauważają, że nawet jeśli został on przyjęty raczej życzliwie, na widowni siedzieli w większości ich krewni i znajomi, których trudno traktować jak osoby obiektywne. Komentarze do opublikowanego online nagrania nie są szczególnie złośliwe, ale zdecydowanie pozbawione entuzjazmu. W związku z tym dziewczyny uznają, że przed konkursem dla młodych talentów należy nieco odświeżyć repertuar i udają się na miasto w poszukiwaniu natchnienia. Nie bardzo je znajdują (w odróżnieniu od okazji zakupowych), ale dają się namówić do zakupu biletów na występ przewijającego się w tle w poprzednich odcinkach duetu Freak. Przy okazji zahaczają też o występ superpopularnych dziewczyn z JK Cool i mają okazję porównać je ze swoimi starszymi, ale zdecydowanie nie tak znanymi kolegami. Tymczasem młodsza siostra Mafuyu, czyli Manatsu, namawia swoją koleżankę Kanae na spróbowanie sił w tej samej branży show-biznesu. Na razie kończy się na wymyśleniu nazwy: Tsundora.

Jestem pod wrażeniem, że udało mi się napisać składny akapit o tym, co w rzeczywistości, jak poprzednio, było ciągiem letargicznych scenek z bohaterkami generalnie marnującymi czas własny oraz widza. Jako że dotarłam do trzeciej zajawki i na szczęście kończę swoją znajomość z tym tytułem, wypadałoby się zastanowić raz jeszcze: czy to kwestia różnic kulturowych, czy też twórcom nie udało się osiągnąć zamierzonego efektu? Prawdę mówiąc, żeby to rozstrzygnąć, musiałabym wiedzieć, jaki ma być ten efekt. Wydaje się, że stosunkowo nieśmieszne żarty to rzecz zaplanowana. Chodzi ostatecznie o pokazanie młodych amatorek stawiających pierwsze kroki, a nie supergwiazd branży (acz szczerze – nie umiałabym dostrzec różnicy jakościowej między występami JK Cool i Freak). Skoro tak, można zrozumieć, dlaczego ich popisy nie bawią. Tyle że tego komizmu w takim samym stopniu pozbawione są scenki z ich życia – widać, że silą się, by być zabawne, ale poszczególne żarty są zbyt sztucznie „budowane”, żeby ich puenta mogła zadziałać. Gdzieś tam w tle przewija się jeszcze nutka melancholii związanej z poszukiwaniem drogi w życiu, ale to także nie wychodzi, może dlatego, że w rolach głównych obsadzono wyglądające jak przedszkolaki moebloby ze sztuczną namiastką charakterów.

Oprawa graficzna dobija. Nie rusza się prawie nic, poza „kłapiącymi” ustami (bo już idące bohaterki to ich sylwetki kołysane na tle dekoracji), statystów i postaci drugoplanowych prawie że nie ma (najciekawiej wypadają Freak, pewnie dlatego, że to „przeniesiony” do świata anime autentyczny duet wykonawców manzai). Przeważają zbliżenia takie jak zademonstrowane tutaj – źle wykadrowane i raczej odpychające niż urocze. W dodatku w tym samym sezonie jest emitowana trzecia seria Gochuumon wa Usagi Desu ka?, czyli anime, które jest śliczne wizualnie, zawiera słodkie dziewczęta i udane sceny komiczne (w tym takie żywcem wyjęte ze stylistyki manzai), a do tego, dla lepszego efektu, jest podszyte ledwie wyczuwalną, ale stale obecną nutką nostalgii. Polecam. Króliczki, znaczy, na Maesetsu! proszę nie tracić czasu.

Leave a comment for: "Maesetsu! Opening Act – odcinek 3"