Project Scard: Praeter no Kizu – odcinek 2

Potwierdzam ostatnie zdanie poprzedniej zajawki. Drugi odcinek niby udziela jakichś wyjaśnień, ale robi to dość nieporadnie i sztucznie, że nie wspomnę o sensowności tychże; poza tym przez większość czasu antenowego rozmaite postaci na różne sposoby przeżywają śmierć „bohatera Akatsuki”, Eijiego Arashimy. My też, bo zaczynamy od powtórki tej jakże wzruszającej sceny. Kończy się ona dla Yamato nokautem ze strony umundurowanego na niebiesko gościa; nieco starszy i zdecydowanie bardziej emocjonalny przedstawiciel tej samej siły wita go po przebudzeniu. Ponieważ niebiescy to miejscowa policja, a jednocześnie jednostka antyscardowa (Biuro Bezpieczeństwa Publicznego, długa oficjalna nazwa skracana do PSSS), pan Tatsuma ni to indaguje chłopaka, ni to wyjaśnia mu sekrety tatuaży oraz „mistycznych” pocisków, które niwelują efekty tych pierwszych (taki pocisk zranił Eijiego przed przekazaniem Cerbera, ale reszty tego bełkotu nie zrozumiałam); ni to nakłada na niego areszt, ni to próbuje zatrudnić jako nowego Scarda, szantażując przybranym młodszym bratem, ściągniętym z ichniego mieszkania. Przy tym przeskakuje od mocno luzackiego stylu bycia do nagłego a krótkiego wybuchu gniewu i z powrotem, ale jest to tak dziwaczne, że nawet na brak zrównoważenia nie wygląda.

Zostawieni na chwilę samym sobie bracia wyjaśniają sobie wzajemnie i widzom, czym był „konflikt w Akatsuki” – otóż była to specjalna dzielnica, chyba część Tokio, w której prawa rynkowe działały tak, żeby wszyscy mogli jak najwięcej zarabiać. To rzecz jasna doprowadziło do przepychanek biznesmenów oraz grup z zewnątrz, które chciały na tym skorzystać; potem doszło do zbrojnych zamieszek, rząd japoński odciął się od tego eksperymentu (no comments), a jedyną nadzieją i ratunkiem ludzi zamieszanych w te walki stał się Eiji Arashima, który wraz z innymi Scardami po jakimś roku zaprowadził w dzielnicy względny porządek. Oczywiście mafie, w tym zeszłoodcinkowy Dusk, nadal pchają się tu drzwiami i oknami, naprawdę nie wiem po co, skoro ekonomiczny raj ewidentnie diabli dawno wzięli, a panuje bezprawie i bieda. Pchają się też w tej właśnie chwili, kiedy Kai przeżywa po raz kolejny swoją odpowiedzialność za śmierć Bohatera, do budynku policji – ponoć po to, by odzyskać swoich aresztowanych członków, ale moim zdaniem raczej po to, by zachęcony przez brata Kai mógł wyskoczyć z trzeciego piętra i przetestować swój tatuaż, ratując jakąś przypadkową dziewczynę (wow, ktoś tu jednak chodzi po ulicach prócz bohaterów i żołnierzy Dusku). Cerber działa jak powinien, to jest robi za tarczę/pole siłowe, plus dostarcza Kaiowi psychodelicznych wrażeń, które nie wiadomo co znaczą.

Na to wszystko wparowuje ze stylowym mieczem Kazuma Arashima, także Scard, który wybrał się tu zdaje się po to, by w pojedynkę odbić starszego brata z rąk policji. Widząc jego tatuaż na ręce obcego chłopaka, zabiera go wraz z Kagamim w „spokojne miejsce”, by porozmawiać. Kai jest jednak dość małomówny w temacie losu Eijiego, więc Kazuma gada głównie pięściami, aż Kagami wskazuje mu, co oznacza przekazanie tatuażu Cerbera. W efekcie Kai mdleje z upływu krwi, a młodszy Arashima przejmuje jego rolę płaczki. Następnie wszyscy trzej oddalają się w nieznanym kierunku słodkim żółtym samochodzikiem, ku rozczarowaniu Tatsumy, który wysłał śladem zbiega Itsukiego, swojego chłodnego jak bryła lodu partnera. Na pocieszenie zostali policjantowi pokonani żołnierze Dusku i młodszy brat Kaia, błyskający buntowniczo oczyskami pod długą grzywką.

Na koniec w odpicowanej siedzibie Artemis widzimy, jak udają się na jakąś misję dwaj widziani poprzednio bisze w czerwonych mundurkach – imiona sprawdzę za tydzień, kiedy przedstawią sobą więcej niż głupkowata rozmowa w windzie o oglądaniu anime. Nie liczę jednak, że będzie to miało wiele sensu, ale może chociaż ich walki będą fajne, bo to nadal jedyny element, który mi się rzeczywiście podoba, a w tym odcinku było ich tyle, co kot napłakał.

Co mi się nie podoba? Cała reszta, od braku sensu w założeniach świata przedstawionego, przez drewnianych (w kilku znaczeniach) bohaterów, po ich lalkowaty wygląd przerasowanych biszy i mimikę zdominowaną mruganiem oczami. Nie narzekam za to specjalnie na fotorealistyczne tła, zwłaszcza niektóre pejzaże miejskie, i pracę kamery (w tym ujęcia pod dziwacznymi kątami), które są dla mnie jakoś tam interesujące, choć pewnie sporo osób będzie miało z tym problem. Dla mnie większym jest jednak fabuła i postaci.

Leave a comment for: "Project Scard: Praeter no Kizu – odcinek 2"