Shakunetsu Kabaddi – odcinek 2

Odcinek zaczyna się tym, jak idzie sobie starszy pan i gada sam do siebie o jedwabistości głównego bohatera, pewnie na wypadek, gdybyśmy od poprzedniego odcinka zdążyli już o niej zapomnieć. Chce go wciągnąć do klubu piłki nożnej, ale bohater zobowiązał się już przyłączyć do klubu kabaddi. Przyznam, że początek drugiego odcinka przypomniał mi, z jakim trudem i znudzeniem oglądałam pierwszy, nastroił jak najgorzej do dalszych minut i przez pewien czas rzeczywiście seans był męczący i schematyczny, z kolejnymi scenami z treningu chłopców, tłumaczeniem zasad i wciskanymi na siłę scenami humorystycznymi bez polotu. Po jakimś czasie jednak zorientowałam się, że niektóre z tych ostatnich wywołują nawet jakiś mój blady uśmiech, a dialogi stały się nieco bardziej naturalne, z głównym bohaterem czasami mówiącym coś inteligentniejszego i oddalającego go od bycia kukłą scenarzysty.

Jeśli chodzi o wydarzenia, to kręcą się one w pierwszej części wokół sposobu, w jaki atakuje Yoigoshi, jak mu nie idzie, analizy gry pozostałych klubowiczów i wyjaśnień, dlaczego główny bohater nie chce się angażować w obronę. Treningi same w sobie jednak ciekawe nie są, rzadko trafiam na tytuł w tak nieatrakcyjny sposób przedstawiający jakiś sport i tak statycznie, bez napięcia pokazujący starcia.

Druga część odcinka jest ciekawsza, ale nie wiem, czy to dobrze świadczy o serii sportowej, jeśli wyjście klubu na zakupy jest bardziej interesujące niż sama gra. Podczas wybierania specjalnych butów dla Yoigoshiego, w sklepie sportowym, w którym się znajdują, prowadzą nie tylko żywsze rozmowy, ale spotykają również członków innego klubu z tej samej szkoły, co prowadzi do maleńkiego starcia na siłę mięśni, doprawionego umiejętnościami interpersonalnymi pana w okularach. Przy okazji wychodzi na to, że największym rywalem Yoigoshiego jest Azemichi (ten z błyszczącą glacą), i to nie tylko na płaszczyźnie sportowej…

Dobra, to jest słabe, ale nie aż tak, jak myślałam po poprzednim odcinku, szczególnie cieszy mnie powoli wspinający się po stopniach naturalności humor. Mam nadzieję, że to stała tendencja i seria dojdzie w którymś momencie do punktu, w którym będzie można ją oglądać bez ziewania.

Leave a comment for: "Shakunetsu Kabaddi – odcinek 2"