Slime Taoshite 300-nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita – odcinek 3

Tym razem do drzwi wiedźmy puka nad wyraz hojnie obdarzona przez naturę elfka, szukająca pomocy u Wielkiej, Groźnej, Straszliwej (itd.) Wiedźmy ze Wzgórz. Podskakująca różnymi częściami ciała panienka (tak, to jest jej running gag, na szczęście nie całoodcinkowy) jest aptekarką i wynalazczynią szalenie popularnego napoju energetycznego. Niestety, władczyni demonów, Beelzebub, podobno kiedyś się nieopatrznie też go napiła i źle się to dla niej skończyło. Dlatego chce się na biednej Halkarze zemścić za swoją krzywdę, a ta w popłochu ucieka do Azusy po ratunek.

 

 

Cóż robić, bohaterka udziela elfce schronienia, zwłaszcza że fach mają podobny i czemu nie pomóc, a to skutkuje na drugi dzień wspólnym zbieraniem ziółek (Azusa) i grzybków (Halkara), w tym trujących. W trakcie wyprawy okazuje się też, że niektóre grzybki są jadalne, inne trujące, a jeszcze inne mają… ciekawe skutki uboczne, które można wykurować np. palnięciem w łeb magią (gdzieś od tego momentu efekt boing-boing dostaje też w łeb).

 

Niestety, okazuje się, że ucieczka ucieczką, ale w Gildii już wisi list gończy z nagrodą za Halkarę, i tu następuje miła rzecz, mianowicie Azusa wysyła dzieciaki z Laiką w bezpieczne miejsce i przygotowuje się na przybycie „wroga”… Który okazuje się dosyć przyjemną demonicą. Oczywiście panie porozumiewają się co do pojedynku, który błyskawicznie przybiera dosyć nieoczekiwany obrót. Okazuje się też, że Halkara jest zdecydowanie w pewnych aspektach mniej rozgarnięta i powinna najpierw sprawdzać u źródła, a nie polegać na plotach. Koniec końców „rodzina” znów się powiększa, a widz otrzymuje kolejne potwierdzenie, że praca ponad siły ma szkodliwe skutki.

 

 

Pod względem graficznym zaczyna być widać, że moce przerobowe twórców są jednak ograniczone – umiejętne manipulowani kadrami, tłem, pokazywaniu mniejszej liczby postaci na ekranie, pokazywaniu zaklęć itp. Jest to jednak robione w sposób na tyle umiejętny, że nie rzuca się od razu w oczy, i nadal pozostawia miłe wrażenie.

 

Co do fabuły, to tak jak podejrzewałam, historyjka będzie prosta: Azusa poznaje nowe postacie i wyciąga je ze szponów „pracoholizmu”. Zdecydowanie podejrzewam, że w każdym odcinku widz dostanie zarówno wizualne, jak też i słowne uzasadnienie, dlaczego jest to złe i szkodliwe podejście (pracoholizm, nie wyciąganie). Na szczęście nie jest to moralizatorsko wybijane łopatą, tylko zawsze podane mimochodem, bo „tak przecież postacie żyją” i dopiero przez poznanie bohaterki wychodzi, że chyba nie tędy droga. Przy czym jednak to tylko jakiś mały procent odcinków, większość to po prostu będzie spędzanie czas przez bohaterki na spokojnym życiu. Akurat coś w sam raz na wolny weekendowy wieczór.

Leave a comment for: "Slime Taoshite 300-nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita – odcinek 3"