Night Head 2041 – odcinek 1

Witamy w świecie po III wojnie światowej, konkretnie w Japonii, gdzie istnieje kategoryczny zakaz wiary w cokolwiek, czego nie da się potwierdzić w sposób fizyczny. Czyli nie wolno czcić Buddy i innych bogów, nie wolno tworzyć i sprzedawać produktów i książek zawierających fikcyjne postacie i wydarzenia, czy też mówiących o energii duchowej czy też zjawiskach paranormalnych. Jeśli to robisz, albo tym bardziej pokazujesz, że masz jakieś „moce”, lub jeśli nawet tylko udajesz dla oszukania naiwniaków,  to zostaniesz złapany przez SWE, czyli specjalny oddział super…policji(?) ubrany w zadziabiste wdzianka bojowe, którego członkowie cię aresztują i, być może, doprowadzą na reedukację do obozu, albo zamkną lub zastrzelą. Co nie zmienia faktu, że gdzieś tam, w głębi kraju, obowiązkowo w lesie, są tajne laboratoria w których nad tymiż „mocami” prowadzi się badania. A może to już tylko czas przeszły… W każdym razie w takich okolicznościach przyrody zostają nam zaprezentowane dwa zestawy braci – Yuuya i Takuya Kuroki oraz  Naoya i Naoto Kirihara. Jak zapewne można się domyślić, to właśnie na nich będzie spoczywał obowiązek ciągnięcia fabuły, bowiem pierwsi należą do oddziałów specjalnych ścigających „esperów” a drudzy właśnie wydostali się z laboratorium, gdzie przez lata byli obiektem badań z powodu bycia właśnie „esperami”.

 

 

Fabuła w odcinku przeskakuje od jednych do drugich, prezentując ich pokrótce, i zarysowując tło wydarzeń. Na początku towarzyszymy oddziałowi specjalnemu, który ma „zdjąć” niejakiego Miracle Mike’a, pokazującego sztuczki i gromadzącego wyznawców, śmiących wierzyć w rzeczy niematerialne, takie jak lewitacja, alboco, czyli niebezpiecznego wywrotowca. Jednak w trakcie akcji Yuuya i Takyua najpierw widzą tajemniczą dziewczynę, która po wygłoszeniu kilku niezrozumiałych fraz nagle się rozpływa w powietrzu (niespodzianka, dowództwo kierujące akcją ani żadne przyrządy jej nie rejestrują), a następnie po krótkiej a zaciętej walce oddziału z wyznawcami MM, w chwili nagłego zagrożenia jeden z braci (ten pod którego głos podkłada Takahiro Sakurai) emituje falę elektromagnetyczną… smażącą calutka elektronikę i wymazującą akcję ze wszelkich nośników. I nie, oczywiście żaden się nie przyznaje szefowi.

 

 

 

Następnie przenosimy się do drugiej dwójki, czyli braci Kirihara, którzy wydostali się z laboratorium i zupełnym przypadkiem znajdują na obrzeżach samochód, a w nim kopertę z pieniędzmi. Szybko się okazuje, że obaj, zwłaszcza Naoto (bo Naoya za młody jest) mają zupełnie odbiegające od rzeczywistości wyobrażenie aktualnego świata. Jakby nikt im nie uświadomił, że od momentu ich zamknięcia w laboratorium świat się trochę zmienił i nie są już tylko dziwadłami, ale osobnikami praktycznie do odstrzału. A to oraz zaczepki lokalnego buca z lokalnego baru zdecydowanie nie nastraja Naoto pokojowo, co w sumie kończy się rozpaćkaniem lokalnego barowego buca na ścianie i zmyciem się obu z miejsca „wypadku”. Cóż, zważywszy okoliczności, wieszczę, iż wieść o niebezpiecznych esperach szybko dotrze do jednostki specjalnej…

 

 

Pod względem graficznym jest jak na CGI w miarę dobrze, choć tak po prawdzie dużo się nie zobaczy, bowiem akcja toczy się w nocy, w ciemnym budynku, w samochodzie czy też w barze. No dobrze, fajnie się biją. Za to centrum dowodzenia… typowe, ale jakie ładne i migające… Także na projektach postaci można zawiesić oko, chociaż bracia Kirihara pod tym względem jednak wyglądają gorzej – zdecydowanie nie jestem fanką białych komputerowych włosów. Nie istnieją też na razie obiekty czy też postacie, które nie wchodzą w bezpośrednie interakcje z bohaterami, czasem tylko mignie w tle coś krzywego. No nic, poczekamy, jak toto się będzie prezentować w świetle dziennym – jeśli w ogóle fabułą wyjdzie poza tę noc, bowiem jak powiedział dowódca „to jedna z tych nocy, kiedy ma się przeczucie, że coś się stanie”.

Leave a comment for: "Night Head 2041 – odcinek 1"