Tsuki ga Michibiku Isekai Douchuu – odcinek 2

Odcinek rozpoczyna się dokładnie w momencie skończenia poprzedniego, czyli po zawarciu przez Shen kontraktu z Makoto. Najwyraźniej dar, który tenże otrzymał od Tsukuyomiego, jest z gatunku tych bardziej przepakowanych, bowiem kończy się na zdecydowanym większym udziale procentowym bohatera w kontrakcie, co czyni smoczycę prawie „niewolnicą”.  Z naciskiem na „prawie” i „niewolnicę”, bowiem jako żywo Shen tupie mu po głowie i robi to, co uważa dla niego za słuszne i dobre, przy okazji wykorzystując Makoto do swojej przyjemności, czyli oglądania wyciągniętych z jego pamięci filmów historycznych, gier, mang i anime. A to wszystko oczywiście bez większych protestów ze strony bohatera, który podchodzi do całej tej sytuacji z w miarę stoickim spokojem. Ponownie, z naciskiem na „w miarę”.

 

 

Ale dobrze, fabuła. Otóż fabuła idzie dalej: Shen pokazuje bohaterowi ukryty świat, do którego tylko ona ma dostęp – ładny, zielony, zalesiony, ze zwierzątkami, akurat taki, żeby zbudować tam sobie miasto, może nawet z tymi miłymi orkami, i ukryć się przed głupią boginią (jak wzdycha bohater). Ale na razie plany muszą zostać odłożone na później, bowiem po wyjaśnieniu pewnych nieporozumień, Makoto (i Shen) zostają zaproszeni na uroczystą ucztę w wiosce orków. Która kończy się przekonaniem przez smoczycę całej wioski do przeprowadzki do nowego miejsca – co też zainteresowani bez wahania czynią.

 

 

No i tak zaczyna się toczyć spokojne życie w nowym miejscu – bohater ćwiczy magię i bada swoje umiejętności, jednocześnie Shan ogląda wyciągnięte z jego głowy wspomnienia popkulturalne, a mieszkańcy wioski budują, zbierają i sobie żyją. Pełna sielanka. Aż do momentu, gdy pojawia się ogromna, krwiożercza pajęczyca, która ściga jakiegoś nieszczęsnego krasnoluda, żeby go zjeść. Tu następuje ładna walka Makoto z pajęczycą, miejscami dramatyczna i dosyć nagle i nieoczekiwanie zakończona. W jej wyniku Makoto „zawiera” kontrakt z kolejnym potężnym stworzeniem, które także przyjmuje postać bliższą swemu panu – jak łatwo można zgadnąć, casus Shen.

 

 

Jak na razie Tsuki ga Michibiku Isekai Douchuu w miarę dobrze się ogląda, bohater wykazuje oznaki posiadania kręgosłupa, umie też myśleć, a sama jego moc/zdolność/cokolwiek to jest wygląda interesująco. Oczywiście nadal ma jakieś ciągoty samobiczujące, ale to chyba przejdzie. Także Shen nie jest irytująca, nie jest też słodką idiotką i zapowiada się na dosyć interesującą postać – no, chyba, że w kolejnym odcinku zaczną się walki w kisielu o uwagę Makoto, co niestety może nastąpić.

Mówiłam, że walka z pajęczycą była ładna, ale ogólnie też nie mam większych zastrzeżeń do grafiki. Tam gdzie trzeba się rusza, tam gdzie są postacie, wyglądają dobrze (orki też), tam gdzie jest magia, nie widzę komputera, panienki są ładne, fanserwisu nie ma, postacie są czasem w trybie super-deformed, ale serio, w tych momentach też bym była… Nurtuje mnie tylko jedno – bohater wygląda dobrze, więc dlaczego i on, i ta głupia bogini mają jakieś problemy z jego aparycją? Cóż, może w kolejnym odcinku się dowiem, bowiem w końcu mają pojawić się człowieki!

Leave a comment for: "Tsuki ga Michibiku Isekai Douchuu – odcinek 2"