Digimon Ghost Game – odcinek 1

W świecie bliskiej przyszłości rozpowszechniła się na dużą skalę technika hologramowa – hologramy są praktycznie wszędzie, wyświetlają się jako asystenci, tymczasowe oznakowanie oraz oczywiście reklamy. Wśród wiecznie żywych miejskich legend pojawia się więc nowa, o „hologramowym duchu”, który pyta o godzinę, a potem kradnie cały czas nieszczęśnika będącego jego ofiarą. Hiro Amanokawa, aktualnie (po tajemniczym zaginięciu ojca kilka miesięcy wcześniej) mieszkający w szkolnym dormitorium, nie jest szczególnie tymi plotkami zainteresowany, w odróżnieniu od jego kolegi, koniecznie pragnącego zdobyć informacje o tajemniczym incydencie w ich szkole. To, jak łatwo zgadnąć, prowadzi do konfrontacji z „hologramowym duchem”, z której bohater dzięki łutowi szczęścia wychodzi bez szwanku (w odróżnieniu od ww. kolegi). Gdy wieczorem w swoim pokoju przegląda rzeczy pozostałe po ojcu, nieoczekiwanie „wywołuje” hologram swojego ojca, który wyjaśnia radośnie, że przeniósł się do Digiświata, oraz przedstawia Hiro „młodszego brata” – digimona imieniem Gammamon. Zanim zaskoczony chłopak zdąży przyswoić informacja, pojawia się złowrogi duch, pragnący dorwać zbiegłą ofiarę. Gammamon stawia mu skutecznie czoło i, no cóż, to wygląda na początek owocnego partnerstwa.

Opis fabuły jest w tym przypadku nieco chaotyczny, ale powiedziałabym, że odcinek dobrze radzi sobie zarówno z niezbędnym zrzutem informacji na widza (są całkiem naturalnie wplecione w wydarzenia), jak i ogólnym tempem. Jeśli spojrzeć na ilość scen i wydarzeń, dziwne, że udało się uniknąć chaosu – choć oczywiście pomaga świadomość tego, z jakim cyklem mamy do czynienia, oraz jego podstawowych założeń, takich jak partnerstwo człowieka i digimona. Niezłe wrażenie zrobił też na mnie Hiro, rozsądny, nienarwany, ale też nieprzesadnie bohaterski od samego początku. Ma szansę być obiecującym głównym bohaterem.

Rozczarowała mnie trochę strona wizualna. Niektóre sceny są śliczne, ale wszystkie pojawienia się „hologramowego ducha” nie działały tak, jak powinny – brakowało im klimatu grozy, jaki można wykreować nawet w anime (wiem co mówię, oglądałam Gegege no Kitarou). Równie rozczarowująca była walka, w dużej mierze oparta na bardzo statycznych ujęciach i pozbawiona koniecznej w takich przypadkach energii. Mimo to jednak odcinek oceniłabym na plus i wyraziłabym spore nadzieje na przyszłość, gdyby nie to, że pierwszy odcinek Digimon Universe: Appli Monsters też był bardzo obiecujący, a potem wyszło, jak wyszło. Zobaczymy, czy w dwóch kolejnych odcinkach zapalą mi się jakieś lampki ostrzegawcze.

Leave a comment for: "Digimon Ghost Game – odcinek 1"