Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo – odcinek 2

Bohaterowie wraz z robotem dojeżdżają do tajnej bazy Rebeliantów, mieszczącej się w zrujnowanej Akihabarze. Hosomichiego dziwią wszechobecne maski na twarzach (stwierdza, że chyba jednak wszyscy to dziwacy), ale zostaje uświadomiony przez Rin, że muszą być zamaskowani, bowiem walczą z Prawdziwą Armią, i lepiej, żeby ich nie rozpoznano. Okazuje się też, że Rin wcale tak nie musi być ubrana, ale lubi się przebierać i uważa, że tego potrzebuje do pilotowania Garanndolla.

Po dotarciu na miejsce Hosomichi budzi zdecydowaną zazdrość z powodu wcześniejszej udanej „synchronizacji” z Rin, jednak wychodzi na to, że wcale nie jest taki chętny, żeby jej pomagać. Nawet pomimo łzawej historii i zapału dziewczyny, że mogą być prawdziwymi superbohaterami. Przekonuje go dopiero Anju, ten gangster, któremu wisi mnóstwo kasy, straszący go sprzedaniem na organy, jeśli nie weźmie tej roboty. Znaczy pilotowania robota (i zarobienie mnóstwa piniążków dla Anju). A jak mu nie odpowiada dziewczyna, to przecież wie, co robić – ma tak udawać jakby była klientką. Co też i nasz bohater czyni, czyli zdejmuje okularki i prawi gładkie słówka Rin, która jednak nie jest do końca przekonana, po czym okazuje się, że muszą już teraz na akcję lecieć, bowiem generał Akatsuki znalazł ich kryjówkę i osobiście tu leci na swym Garannie.

Koniec końców, podstęp wroga się nie udaje, dzięki szybkiemu działaniu Balzaca następuje odwrót sił nieprzyjaciela, ale wychodzi na to, że Hosomichi ma większy problem. Rin rozgryza jego udawanie gotowości do współpracy i informuje, że miała nadzieję, ale taki osobnik jak on w niej entuzjazmu nie wzbudzi, więc ze wspólnego pilotowania Garanndolla raczej nici.

Poziom pierwszego odcinka został utrzymany, a widz dostaje dodatkowe informacje na temat postaci i świata. Nie wygląda też, żeby wszystko szykowała się tylko na bycie milutką historyjką o robotach, bo jakieś aluzje do nieprzyjemności, które mogą się wydarzyć, zostają rzucone. No i jest fanserwis, ale jakiś taki po równo – najpierw mamy najazd na wypięty tyłek Rin, a potem na wypiętego Anju. A poza tym graficznie bez zmian – stonowana, ale kolorowa grafika, plakietki z informacjami na ekranie, nieruchome postacie w tle. Aha, walk nie było.

Leave a comment for: "Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo – odcinek 2"