Leadale no Daichi nite – odcinek 3

Widowiskowy pościg za małoletnim uciekinierem w poprzednim odcinku sprawił, że Cayna stała się miejscową sensacją i obiektem coraz to efektowniej rozwijających się plotek. Przy okazji wizyty w siedzibie gildii świeżo upieczona poszukiwaczka przygód dostaje wezwanie do Królewskiej Akademii, gdzie czeka na nią sama pani dyrektor. Czy raczej druga mocno stęskniona za mamusią latorośl, elfka Mai-Mai. Przy okazji tego spotkania Cayna poznaje swojego zięcia i na jego prośbę urządza dla uczniów pokaz przygotowywania eliksirów, chociaż efekt końcowy jest raczej odwrotny od zamierzonego… Potem przychodzi czas na kolejne zlecenie z gildii, czyli pozbycie się rzekomych duchów z areny walk. Na miejscu okazuje się, że to nie byle zjawa, a strażnik kolejnej siedziby jednego z Trzynastu Wielkich Magów, do grona których należała swego czasu Cayna. To spotkanie sprawia, że dziewczyna dochodzi do bardzo dołujących wniosków i kolejne dwa dni spędza zamknięta w swoim pokoju w gospodzie… A kiedy te niepokojące wieści docierają do Arcykapłana, ten nie zastanawiając się ani chwili rusza na ratunek swojej rodzicielce, a jego szaleńczy bieg przez miasto skutkuje ogólnym poruszeniem społecznym oraz zniszczeniem mienia – dwojga drzwi i sufitu…

Przyznam szczerze, iż miałam nadzieję na trochę bardziej rozbudowane i mniej schematyczne relacji Cayny z jej potężnymi podopiecznymi, ale już sam fakt, że po pojawieniu się w odmienionym świecie gry bohaterka spotyka nie jakiegoś dawnego wroga czy dawną miłość, a swoje wyrośnięte dzieci, to wielki odmiana i niewątpliwy plus. Wprowadza mniej oczywistą dynamikę postaci, chociaż biorąc pod uwagę, że jak na razie praktycznie każda napotkana postać jest do heroiny przychylnie nastawiona, to raczej chyba nie ma co się spodziewać cudów.

Równie szczerze pisząc, nie mam zielonego pojęcia, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Po seansie trzech odcinków wyraźnie widać, iż twórcy stawiają na rozrywkę leciutką jak piórko i komedię. Humor ten jest niezbyt wyszukany i raczej powtarzalny, ale nie schodzi poniżej pewnego poziomu, więc przyzwyczajony do przeciętności widz raczej nie powinien narzekać. Sama fabuła pewnie będzie się kręcić wokół mniej lub bardziej przypadkowego odnajdywania kolejnych siedzib Wielkich Magów i poznawania nowych mieszkańców odmienionego Leadale. Podejrzewam, że jakichś wielkich zwrotów akcji twórcy raczej nie zaserwują. Ale może się mylę…

Podsumowując: isekai jaki jest, każdy widzi. Ta odsłona nie wnosi do tej kategorii opowieści niczego nowego, a wręcz drepta utartymi ścieżkami gatunku, ale nie obraża inteligencji widza, jest lekka i całkiem sympatyczna, choć co poniektórych może znudzić. Czy sama będę kontynuowała seans? Chyba tak, tym bardziej, że za oknem ponura zima i jakoś nie za bardzo widzę jakichkolwiek innych kandydatów do oglądania. Cudów się jednak nie spodziewam. Technicznych fajerwerków również.

Typowa reakcja przeciętnego mieszkańca Leadale po poznaniu tożsamości głównej bohaterki…

Leave a comment for: "Leadale no Daichi nite – odcinek 3"