Orient – odcinek 1

Dawno, dawno temu spokojne i żyzne ziemie Hinomoto najechały hordy demonów, mordując i niszcząc wszystkich i wszystko na swojej drodze. Na szczęście przeciwstawili się im samuraje i przysięgli, że będą bronić ojczyzny za wszelką cenę. Taką oto historią byli karmieni w dzieciństwie Koujiro i Musashi, chłopcy z zapałem więc ćwiczyli szermierkę, marząc że kiedyś dołączą do grona samurajów, by walczyć z najeźdźcami. Niestety, to zwycięzcy piszą historię i wszystko wskazuje na to, że wygrały demony… To właśnie ich figurki i podobizny chronią domy, ludzie uważają ich za zbawców i poświęcają swe życie, aby im służyć – przede wszystkim, pracując w kopalniach. Samurajów uważa się za przestępców, potomkowie wojowników, tacy jak Koujiro, zostają wyrzuceni poza nawias społeczeństwa i muszą imać się najbardziej uwłaczających prac. Ale przecież istnieją jeszcze marzyciele i idealiści, tacy jak Musashi – bo chociaż chłopak przyucza się do zawodu górnika, nigdy nie porzucił planów zostania samurajem. Na dzień przed ceremonią zakończenia nauki i przejścia na służbę u demonów, Musashi odwiedza przyjaciela i proponuje mu ucieczkę, aby zrealizować od dawna skrywane marzenie. Jednak Koujiro odmawia, chce by przyjaciel wiódł normalne życie i nigdy nie był skazany na jego smutny los. Zaskoczony Musashi odchodzi, ale nie porzuca planów.

Na drugi dzień wraz z resztą uczniów udaje się do kopalni, gdzie ma służyć demonom – w przeciwieństwie do reszty chłopców nie tryska entuzjazmem i planuje uciec w widowiskowy sposób. Jednak za bramą wszystko się zmienia. Chłopcy zostają poinformowani, że od tej pory są tylko marnymi niewolnikami i niestety, wszystko co widzą potwierdza tą smutną prawdę. Górnicy kopią poganiani batami lub służą za pokarm dla pilnujących porządku demonów. Musashi bierze sprawy w swoje ręce i postanawia obronić kolegów, chociaż jego jedyną bronią jest zwykły kilof. Cóż, nie ma dużych szans, ale w porę pojawia się Koujiro i ratuje go z opresji. Wspólnie rozprawiają się z demonami, co skutkuje pojawieniem się jakiejś wyższej przeklętej istoty…

Opis fabuły pierwszego odcinka nie brzmi źle, ale oglądanie tego wymagało pewnego wysiłku. Niestety, seria pełna jest dziur, póki co twórcy wygodnie przemilczają pewne sprawy i w ogóle nie martwią się detalami (np. skąd Koujiro wytrzasnął miecz Musashiego, skoro nawet nie wiedział, że został mu zabrany). Dużą część odcinka zajmują wewnętrzne, nadęte monologi Musashiego, który zachowuje się jak wyjątkowo sztampowy główny bohater shounena – na przemian „emuje” i ogłasza, że zostanie zbawcą ludzkości. Koujiro ma wyraźnie więcej rozumu, ale nadrabia to smutnym dzieciństwem. Ot, klisza kliszę kliszą pogania. Nie ukrywam, że jestem bardzo zawiedziona i po prostu znudzona. Bohaterowie są nieciekawi i nijacy, nie rozumiem też jakim cudem wyprano mózgi tak wielu ludziom – naprawdę nikt nie zainteresował się losem górników, którzy odeszli pracować w kopalni i słuch o nich zaginął?

Graficznie również jest słabiutko – projekty postaci są takie sobie, ale w ruchu wypadają krzywo i mocno nieanatomicznie. Walkom brakuje sensownej choreografii i dynamiki. Gwoździem do trumny są projekty demonów – wyobraźcie sobie przerośnięte kotki, zamiast klasycznej kociej mordki mają otwory gębowe, wyglądające jak koci odbyt… Za to w miejscu odbytu mają wsadzone kryształ… A to dopiero pierwszy odcinek! Naprawdę nie spodziewałam się cudów, liczyłam na przyjemnego średniaka, a tu klops. Może seria się rozkręci, może kolejne postacie okażą się ciekawsze, w innym wypadku szkoda czasu.

Comments on: "Orient – odcinek 1" (1)

  1. Korodzik said:

    Mnie osobiście dobił pomysł, że potomkom znienawidzonych samurajów każe się na znak poddaństwa nosić… miecze samurajskie. Logika kazałaby pokonanych wrogów rozbroić, żeby nie mogli łatwo się zbuntować…

Leave a comment for: "Orient – odcinek 1"