Sasaki to Miyano – odcinek 1

Kiedy Sasaki na oczach Miyano pomógł bitemu przez grupę nastolatków uczniowi, wzbudził podziw głównego bohatera oraz uruchomił latające po ekranie kwiatki, bąbelki i inne farfocle. Szybko jednak okazało się, że Miyano czuje się niekomfortowo z niehonorującym granic drugiego człowieka Sasakim, no ale przecież przytulanie się panów jest takie urocze, a Miyano na pewno tylko się zwyczajnie wstydzi.

Początkowo czułam się rozczarowana, nie tylko przez zaprezentowany powyżej schemat, ale również przez nieumiejętne wprowadzenie i przedstawienie – a praktycznie jego brak – postaci. Poza króciutkim początkiem zostajemy wciśnięci w środek znajomości Sasakiego i Miyano, w zamierzeniu zabawne rozmowy toczone przez otaku, jakim jest ten ostatni, z niebędącym w temacie Sasakim, bez ogródek pytającym na środku szkolnego korytarza, co to slash, czy chodzi o uke i seme, i o tę scenę w mandze, gdzie na końcu panowie w hotelu…

Widać, że Sasaki jest zainteresowany Miyano, chce o nim wiedzieć więcej, być bliżej, wiedzieć, co ten je, czytać to, co on. Dostaje więc od Miyano mangę z wątkiem boy’s love, a następnie streszcza swoje poważne przemyślenia na temat fabuły. Wszystko ku zachwytowi i wzruszeniu umieszczonego na różowym, błyszczącym tle Miyano, któremu nawet przez myśl nie przemknie, co Sasakiemu siedzi w głowie. Główny bohater lubi bowiem czytać BL, lubi rozmawiać o ulubionych tytułach czy wyobrażać sobie swoich znajomych w relacjach męsko męskich, nie zdradza jednak ani krztyny świadomości, że taka relacja może dotyczyć jego, że ktokolwiek może być nim zainteresowany. Ot, taki fudanshi. Sasaki zaś od pierwszej sekundy, gdy zobaczył Miyano, nie może przestać o nim myśleć, a z retrospekcji w drugiej części odcinka dowiemy się, że wręcz nie mógł uwierzyć, że Miyano jest płci męskiej, tak mu się spodobał.

Sceny są rwane, brakuje między nimi płynnych przejść, jakby to była adaptacja yonkomy, a nie zwyczajnej mangi. Jak wspomniałam, początek był taki sobie, ale potem albo jest już lepiej, albo się przyzwyczaiłam, obniżając swoje oczekiwania wobec tego tytułu. Nawet zachowanie Sasakiego poprawiło się w dalszych minutach i już nie wiesza się on na Miyano tak nachalnie, acz czy na stałe, to się zobaczy. Miyano też po pierwszym nijakim wrażeniu okazuje się całkiem sensowną, konkretną osobą. Polecam jednak nie mieć większych oczekiwań, skupić się na wchłanianiu (różowych) bąbelków, patrzeniu jak Sasaki zarzuca wzrokiem w bok, kiedy Miyano wydaje mu się zbyt słodki i ogólnie podziwianiu panów i ich relacji: w tym odcinku pobieżnie przedstawia się nam poza główną parą jeszcze trzech, ale będzie ich więcej. Bądźcie przygotowani na dużo pastelowych plansz, kwiatków, ukradkowych spojrzeń, zbliżeń na błyszczące oczy i ogólnie spokojną i ciepłą, acz trochę źle posklejaną historię.

Leave a comment for: "Sasaki to Miyano – odcinek 1"