Kunoichi Tsubaki no Mune no Uchi – odcinek 1

Przepraszam, o czym jest ta seria? Co stanowi jej fabułę? Definiuje postaci? Przez cały odcinek po ekranie biegają dzieci, małe dziewczynki, powtarzając zasłyszane stereotypy na temat mężczyzn – że ci są głupi, brudni, śmierdzą i łatwo ich pokonać, szczególnie że mają słaby punkt między nogami – a na ich tle mamy główną bohaterkę, Tsubaki, która rumieni się, upuszcza, co trzyma czy traci równowagę, gdy tylko ktoś wypowie słowo „mężczyzna”. Podejrzewam, że seria jest komedią, sposób prowadzenia postaci mi to podpowiada, ale sama w żadnym momencie serii nie poczułam się rozbawiona. Swoją drogą, zażenowana też nie – raczej znudzona i trochę zdezorientowana.

Suche fakty przedstawiają się tak: gdzieś w lesie jest szkoła kształcąca dziewczęta na kunoichi. Jest w niej mnóstwo dzieci i domyślam się, że również nastolatek, bo są nieco wyższe, a niektóre mają już rozwinięte piersi, mimo że żadna z nich nie wygląda na więcej niż 10 lat. Są klasy, są nauczycielki, są drużyny, a jedną z nich jest drużyna Psa pod przewodnictwem właśnie Tsubaki, zawierająca poza nią jeszcze dwie dziewczynki, Asagao i Sazankę. Te dwie ostatnie pewnej nocy wybierają się do lasu, aby pokonać mężczyzn (pewnie szkolących się na shinobi), którzy podobno właśnie ćwiczą. Tsubaki zostaje wysłana za nimi przez nauczycielkę, ale perspektywa zerknięcia na te legendarne stworzenia jest zbyt kusząca…

Ostatecznie równie dobrze mogłyby wybrać się na polowanie na jednorożce, w pierwszym odcinku zobaczymy jedyne cień mężczyzny i usłyszymy jego głos, a poziom skupienia się na dziewczętach jest tak duży, iż wątpię, aby druga płeć dostała jakikolwiek czas ekranowy poza funkcjonowaniem jako leśna legenda wśród małych kunoichi. Najwięcej czasu poświęcone jest reakcjom Tsubaki na wiadome słowo, pokazywaniu, jak wciąż i wciąż myśli o mężczyznach, jak jej to przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu i skłania się do zastanawiania, czy wszystko z nią w porządku. Rzecz jest karykaturalnie przerysowana, a zgniłą wisienką na torcie jest fakt, że Tsubaki mimo problemów z sercem, rumienienia się i rozkojarzenia, jakie powoduje myśl o mężczyznach, żadnego ani razu jeszcze nie widziała na oczy… Jej „dojrzewanie” zdecydowanie jest dziwne. Widać, twórcom nie jest potrzebna logika (ani fabuła) do pokazywania słodkich jak chomiczki dzieci.

Całe szczęście, że ta słodkość, to jedyny element, który może być traktowany jako fanserwis (no, jeszcze bliskość niektórych dziewczynek ze sobą) i nie ma niczego w jakikolwiek sposób bardziej oczywistego (albo jestem niewrażliwa). Niemniej jednak nadal jestem podejrzliwa, jako że robili to Japończycy. Muszę za to przyznać, że grafika jest ładna, nie tylko animacja jest w porządku, ale tła są pięknie malowane, szczególnie soczyście zielone okolice, w jakich mieszkają i ćwiczą bohaterki.

Leave a comment for: "Kunoichi Tsubaki no Mune no Uchi – odcinek 1"