Bucchigire! – odcinek 2

Świeżo upieczeni członkowie Shinsengumi otrzymują nowe zadanie, mają eskortować wybitnego uczonego i myśliciela, Sakumę Shozana. Poza jednym, niezbyt dobrze zaplanowanym i przeprowadzonym atakiem, podróż przebiega spokojnie. Shozan okazuje się interesującym człowiekiem, który chętnie dzieli się przemyśleniami na temat nauki i polityki. Mężczyzna całkiem dobrze dogaduje się z grupką byłych przestępców i chociaż nie jest zachwycony ich umiejętnościami, stara się udzielać im rad na przyszłość. Zainteresowanie Shozana wzbudzają przede wszystkim, Ichibanboshi i Sakuya – zwłaszcza ten drugi wydaje się uczonemu znajomy. Co prawda, nowe wcielenie Hijikaty zaprzecza, ale Sakuma w końcu przypomina sobie skąd go zna – jakiś czas temu Sakuya próbował zabić Shozana… Co ciekawe, Shozan nie wydaje się zaniepokojony i właściwie od razu przechodzi do porządku dziennego nad całą sytuacją. Wkrótce podróżni docierają do gospody, gdzie mogą zażyć zasłużonego odpoczynku. Kiedy jednak zapada noc, coś wzbudza niepokój Sakuyi, który już wcześniej zauważył, że ktoś ich śledzi. Niedaleko gospody, chłopak spotyka innego członka gildii zabójców – Kawakami Gensai próbuje wymusić na nim, by wypełnił powierzone zadanie, ale zdradzony wcześniej przez kolegów Sakuya, odmawia. Rozpoczyna się pojedynek, który przerywa Ichibanboshi…

W porównaniu z pierwszym odcinkiem dzieje się niewiele, tym razem twórcy skupiają się na nakreśleniu sytuacji politycznej w mocno podzielonej wewnętrznie Japonii. Shozan uświadamia bohaterom siłę Amerykanów i podsuwa pomysły, jak poradzić sobie w tak trudnej sytuacji, zwłaszcza gdy kraj toczą wewnętrzne konflikty. Podoba mi się mariaż pełnej nadnaturalnych mocy fikcji z historyczną prawdą, acz dla bohaterów oznacza on raczej porcję dramatycznych wydarzeń w niedalekiej przyszłości. Póki co, historia jest w powijakach, relacje bohaterów są jeszcze bardzo delikatne i w sumie nie bardzo wiadomo, w którą stronę to wszystko pójdzie. Nie powiem, brakuje mi trochę jakichś głębszych więzi między postaciami, bo ok, wszystkie są barwne i charakterne, ale na razie funkcjonują obok siebie, nie czuć między nimi żadnej chemii. Ale daje im czas, oczekiwanie że grupka przypadkowych kryminalistów z miejsca zmieni się w najlepszych przyjaciół, byłoby trochę nie na miejscu.

Gdybym miała wskazać jakieś wyraźne plusy, na pewno byłaby to grafika, która utrzymuje solidny poziom (acz w drugim odcinku animatorzy nie mieli zbyt dużo do roboty) oraz muzyka. Większość kompozycji puszczanych w tle jest naprawdę efektowna. To bardzo ładne połączenie tradycyjnych japońskich brzmień, nastrojowego wokalu i odrobiny współczesności. Tak naprawdę trudno napisać coś więcej o drugim odcinku, może spodziewałam się czegoś bardziej dynamicznego, ale wydaje mi się, że kolejny dostarczy mnóstwo emocji.

Leave a comment for: "Bucchigire! – odcinek 2"