Isekai Meikyuu de Harem o – odcinek 1

Michio Kaga budzi się w nieznanym świecie. Po chwili przypomina sobie, że rozpoczął jakąś grę i to musi być właśnie ona, wirtualna rzeczywistość na sterydach. Po znalezieniu przedmiotów, które wybrał w pakiecie startowym, rusza przed siebie poznawać świat i już na samym początku trafia na atak bandytów na wioskę. Pomimo rozpoczęcia z niskim poziomem umiejętności, radzi sobie bez większym problemów, po czym zaczyna poznawać realia świata i postaci. W pewnym momencie dociera do niego, że z tej gry nie można się wylogować, a wszystko jest zbyt prawdziwe aby było jedynie wirtualną rzeczywistością…

Powiedzmy szczerze, wiele elementów tego anime nie grzeszy świeżością. Przeniesienie do innego świata, interfejs „gry” czy dość standardowy łatwy start głównego bohatera. Diabeł tkwi w szczegółach, a tych zwłaszcza w kwestii świata przedstawionego jest naprawdę sporo! Mamy tutaj magiczny(?) system identyfikacji osób przypominający karty ID, pozwalający określić ich status czy zrobić z kogoś niewolnika. Istnieją lokalne zwyczaje, które zapewne w szczegółach poznamy w kolejnych odcinkach. A co z głównym wątkiem fabularnym? Zarysowuje się już po pierwszym odcinku – Michio będzie kupował, czy też zdobywał niewolnice, dzięki których umiejętnościom łatwiej będzie mu podbijać labirynt i zyskiwać tam nowe zdolności. Skoro już przy nich jesteśmy, to tutaj mamy największy problem tego tytułu, czyli fanserwis z rodzaju tych zbliżających się do cienkiej czerwonej linii. Już w pierwszym odcinku było go naprawdę sporo i obawiam się, że może stać się celem samym w sobie, a nie jedynie dodatkiem czy urozmaiceniem dla męskich widzów. Krótko mówiąc – jest tu spory potencjał, chociaż bardzo dużo rzeczy może pójść nie tak i skończyć się totalną klapą.

Trudno na razie powiedzieć cokolwiek o charakterze głównego bohatera. Na pewno nie obce mu są erotyczne myśli i zamiary, szybko też pozbierał się po uświadomieniu sobie, że zabici bandyci to nie tylko postaci z gry. Zobaczyliśmy także całą masę postaci drugoplanowych: obrażoną na cały świat panią rycerz, handlarza niewolnic umiejącego zareklamować swój towar, a także niewolnicę Roxannę na której zakup środki musi zdobyć Michio. Muszę przyznać, że niektórzy z tego grona mają potencjał na coś więcej niż kolejnych bezpłciowych zapychaczy ekranu, ale wstrzymam się z oceną do następnego odcinka.

Oprawa wizualna, o dziwo, prezentuje się naprawdę nieźle. Postaci są zróżnicowane i dokładnie rysowane nawet na drugim planie. Animacja ruchu jest naturalna, nie brakuje także mimiki twarzy. Tła co prawda nie zachwycają, ale też niczego szczególnie negatywnego nie mogę im zarzucić. Największe zarzuty mam jedynie do „nieco” przerysowanych wdzięków pań, a zwłaszcza biustów których zdolności akrobatyczne zaprzeczają prawom fizyki. Widać na pierwszy rzut oka, że ostry fanserwis stanowić będzie ważny element tego tytułu, a zadowolić ma jak najszerszą grupę docelowych odbiorców. Ścieżka dźwiękowa wypada co najwyżej poprawnie – w trakcie walki próbowała budować nastrój, czołówka jest znośna ale niczym z tłumu się nie wybija. Nic szczególnego, chociaż nie odniosłem też wrażenia jej zupełnego braku, a to już coś.

Leave a comment for: "Isekai Meikyuu de Harem o – odcinek 1"