Ars no Kyojuu – odcinek 1

Z więzienia na wyspie ucieka jakaś liliowowłosa panna będąca dwudziestą drugą jednostką eksperymentalną. Ściga ją cała armia podwładnych młodego blond arystokraty, Mezamiego, któremu źle z oczu patrzy. Panna skacze jak kangur, biega po ścianach, przepływa nie wiadomo jaki kawał wody od wyspy do portu w pewnym miasteczku, widać więc, że zwyczajna nie jest. Na przeciętnego nie wygląda też zapijający co go tam dręczy Jiiro, po wyglądzie i miejscu na plakacie oceniając – a także kolejnych minutach odcinka – nieprzeciętny zabójca bestii. Kuumi, jak mówi potem, żeby ją nazywać liliowa panna, wędruje po mieście, napotykając różnych ludzi i nie przejmując się szczególnie pościgiem – usposobienie ma bardzo pozytywne, byle tylko miała co jeść. Na swojej drodze napotyka… coś. Dziewczynkę(?) z kotem na głowie(?), sprzedającą na tutejszym targu przedmioty pozyskane z zabitych bestii. Jej wyjaśnienia oraz toczące się w tle zorganizowane polowanie na wielką bestię pozwalają nam zrozumieć, jak funkcjonuje ten świat.


Ludzie muszą walczyć o przetrwanie z różnokształtnymi bestiami wielkości tak z grubsza przysadzistego wieżowca. Oglądana tutaj walka jest dokładnie planowana, jakaś grupa miastowych mężczyzn ma wabić bestię pod mury, inna z tych murów ostrzeliwać i podpalać. Jiiro zapisuje się do tej drugiej, a swoimi poczynaniami zwraca na siebie uwagę Mezamiego, który chciałby go zwerbować. Wychodzi przy tym na jaw coś, co widz wie od początku, czyli że Jiiro jest tzw. paladynem, czyli wojownikiem walczącym w parze z jakimś rodzajem kapłanek, dzięki którym zyskuje niezwykłą moc – szczegółów pewnie jeszcze się dowiemy, bo pierwszy odcinek stawia na pokazywanie, a nie wyjaśnianie, za co należy się olbrzymi plus. Tak właśnie to się robi. W każdym razie domyślacie się, kim w tym wszystkim będzie Kuumi, prawda? Chwilę później Jiiro ratuje dziewczynę z rąk żołnierzy, akurat w momencie, gdy miasto zostaje zaatakowane przez kolejną bestię, tym razem całkiem niespodziewanie…



No proszę, czyżby to fantasy miało ręce i nogi? Przyznam, że pierwszy odcinek zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wydarzenia następują po sobie płynnie, mimo że wielokrotnie przeskakujemy między scenami: Jiiro, Kuumi, Mezami, czy dziewczynka z kotem, która sprzedała Kuumi tajemniczy rezonujący z czymś pierścień, a teraz obserwuje wszystko z uśmiechem wskazującym, że wie więcej niż pozostali. A, no i potężne państwo, które naszych bohaterów postrzega jako barbarzyńców i planuje wszcząć wojnę. Mnogość puzzli tej układanki wzbudza zainteresowanie widza i tak samo zachęcająco niewiele wiemy na razie o bohaterach. Animacja na pierwszy rzut oka jest zwyczajna, ale z każdą kolejną sceną doceniałam ją coraz bardziej – dynamika, sceny w mroku, tła – to wszystko jest naprawdę porządnie wykonane i pieczołowicie dopracowane. Jestem naprawdę ciekawa dalszych odcinków.

Leave a comment for: "Ars no Kyojuu – odcinek 1"