Koori Zokusei Danshi to Cool na Douryou Joshi – odcinek 3

Długo zastanawiałam się, co mogłabym napisać o trzecim odcinku, bo jakoś tak przeleciał mi, nie pozostawiając żadnego wrażenia. W sensie, istnieją serie, w których nie dzieje się prawie nic, a jednak człowiek pamięta każdą scenę. W przypadku Koori Zokusei Danshi to Cool na Douryou Joshi jest inaczej – niby przyjemnie, a jednak pięć minut po skończeniu odcinka wszystko ulatuje z głowy. Życzenie Himuro spełnia się i ostatecznie trafia on do jednego działu z Fuyutsuki. Bardzo szczęśliwy z tego powodu, ponownie postanawia podziękować koleżance za wszystko, co dla niego robi. Wpada na pomysł, żeby zaprosić ją do restauracji, co wcale nie jest łatwe. Po pierwsze, Himuro nie ma odwagi zaprosić Fuyutsuki na kolację, a po drugie, wybranka nie pomaga swoim niezdecydowaniem – nie potrafi nawet powiedzieć, jaka jest jej ulubiona potrawa i w jakiej kuchni gustuje… Po długim procesie myślowym, Himuro wreszcie wydusza z siebie prośbę, a Fuyutsuki na nią przystaje (pada nawet słowo „randka). Kolacja przypomina raczej medytację, bo bohaterowie przez większość czasu milczą, wszystkie swoje przemyślenia zachowując dla siebie. Ale jest minimalny postęp, pod koniec odcinka Himuro i Fuyutsuki wymieniają się numerami telefonu…

Seria nadal ani ziębi, ani grzeje. Problem polega na tym, że nie dzieje się nic – przeciętna para nastolatków w szkolnym romansie potrafi być bardziej szczera i pozbierana. Bohaterowie od trzech odcinków dreptają w miejscu i nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić. Po cichu liczyłam na współpracowników Himuro i Fuyutsuki, ale tu też nie widać rewolucji. Saejima i Komori trudno nazwać nawet postaciami drugoplanowymi, na ten moment nawet kotka Fuyutsuki ma większy wpływ na fabułę… Niby twórcy wprowadzają na końcu odcinka nową postać, kolegę Himuro, ale nie wydaje mi się, żeby seria nagle miała nabrać rumieńców. Trochę szkoda, bo pomysł jest uroczy, postacie dają się lubić, tylko z jakiegoś powodu nikt nie wie, co z tym zrobić.

Technicznie nadal jest w porządku, chociaż widać lekki spadek jakości animacji. Nie świadczy to dobrze o twórcach, bo anime do dynamicznych nie należy i największym wyzwaniem dla animatorów jest idąca postać. Dwa słowa warto poświęcić piosenkom – czołówka jest okropna, nijaka i fatalnie zaśpiewana. Uczciwie mówiąc, trochę czasu zajęło mi zorientowanie się, że ta pseudo śpiewana nędza to opening. Ending jest znacznie lepszy i ładniejszy. Niby nic specjalnego, ale wpada w ucho. Niestety, tak jak reszta, strona audiowizualna jest po prostu mdła. Pewnie skuszę się na kolejny odcinek, może nawet dotrwam do końca, ale bez większych emocji. Dla mnie to idealny przykład zmarnowanego potencjału i to tak koncertowo zmarnowanego.

Leave a comment for: "Koori Zokusei Danshi to Cool na Douryou Joshi – odcinek 3"