Revenger – odcinek 3

Raizo i Nio wędrują przez Nagasaki, zaglądają do części rozrywkowej i do chińskiego dystryktu, gdzie Raizo zdecydowanie nie daje się Nio „pobawić”, oraz wyżej, do tej części poza miastem, gdzie mieszkają ci, których na miejskie wygody nie stać. Są tam świadkami zajścia, w trakcie którego miejscowy urzędnik, Sakata oskarża miejscowego kupca o przemyt opium na podstawie zeznań żony i zabiera go na posterunek. Nio stwierdza, że to dlatego, że nie chciał płacić magistratowi i podpadł kupcom, dlatego postanowiono z niego zrobić kozła ofiarnego na postrach dla innych.

Tymczasem w jakiejś miejscowej gospodzie Soji (ten co się o mniejszą wypłatę rzucał ostatnio) odsypiający kolejną noc spędzoną na popijawie i hazardzie, zostaje obudzony przez Doktorka, który nie dość, że pakuje mu do pokoju jakiś stos futonów, to jeszcze oznajmia, że od tej pory będzie z nim mieszkał Raizo (bo gdzie indziej miejsc nie ma w mieście), a jak Soji ma jakieś zastrzeżenia, to wcale nie sugeruje, że nie będzie za niego płacił zaległych czynszów. Cóż, foch z przytupem hazardzisty jest zdecydowanie  duży, zwłaszcza, iż Raizo chwilowo jest chodzącą uprzejmością i jednak aż takiej awantury mu nie wypada robić.

Po rozmowie Usuia z Nio na temat bohatera, w trakcie której wyraża ono swoją głęboką niechęć do samurajów, na scenie pojawia się jeszcze jeden gracz, niejaki Isarizawa, urzędnik, a może raczej oficer policji, czy też jakichś służb specjalnych szogunatu, na spotkanie z którym zostaje zaproszony Usui. Generalnie typek zdecydowanie niebezpieczny, powiązany z podziemnym światkiem i dbający o własne interesy. Niedwuznacznie też sugerujący, iż wie, że ten niebezpieczny żądny krwi samuraj, co zamordował bogu ducha winnego gościa i gdzieś przepadł trzyma się z nimi, i że może przymknie oko na razie, jeśli być może coś się stanie wcześniej wspomnianemu Sakacie…

Blaszka zostaje rzucona, do zadania zgłasza się Soji który zabiera ze sobą Raizo, i wspólnie robią sobie zawody w tym, kto będzie miał więcej zabitych – cóż stawką jest dalsze mieszkanie bohatera w gospodzie, więc się stara na tyle, że nie zmieni na razie miejsca zamieszkania, a i trochę jednak respektu współtowarzysza zyskuje. Po skończonej akcji w powietrzu wisi jednak pytanie zadane Usuiowi przez Teppu, co się stanie, gdy Raizo się zacznie za bardzo angażować i jak bardzo będzie to kłopotliwe…

Malowniczych mordów tym razem nie było dużo, choć Soji zabija w dosyć interesujący sposób, a Raizo jak zawsze, szybko i skutecznie. Graficznie oprócz ogólnych planów, obejmujących widoki miasta, beztwarzowe postacie, widoki na slumsy, widoki ze slumsów, łącznie z pokazywaniem biedy czy uzależnienia, było też sporo ujęć pokazujących życie miasta i ciekawych ujęć kamery pod różnymi kątami i z różnej perspektywy, dobrze robiące dynamice, i ilustrujące wypowiadane przez bohaterów kwestie. Tym bardziej, że cały czas w tle rozbrzmiewa podkład muzyczny, tradycyjno-jazzujący, ilustrujący poszczególne sceny i w żadnym stopniu nie odciągający od nich uwagi.

Jak na razie ekspozycja na początku odcinków jest zwykle długa, wprowadzająca przede wszystkim to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli elementy świata i mikro-okruchy informacji o postaciach, a zakończona jest zwykle jednym ze „zleceń”. I w tej chwili jak na razie więcej się dowiedzieliśmy Raizo i o mrocznych stronach Nagasaki, niż o motywacjach i przeszłości pozostałych postaci, celu działań ich mocodawców i powodach, dla których są w sumie tym, czym są. Intryga się zagęszcza dosyć powoli i być może w kolejnych odcinkach  będzie więcej i szybciej, ale w tej chwili nie jestem pewna, czy nie lepiej oglądać Revengera w większych porcjach, ponieważ na pewno będzie mrocznie i nie skończy się dobrze (nazwisko autora w końcu zobowiązuje) – osobiście jestem zdania, że jak już wbijać się w mroczne tematy, to raz a dobrze, a nie dawkować po kropelce. Oglądać zamierzam.

Leave a comment for: "Revenger – odcinek 3"