Saikyou Onmyouji no Isekai Tenseiki – odcinek 2

Efektowne pokonanie potwora nie przechodzi niezauważone. Ojciec gratuluje Seice wyczynu i proponuje nagrodę, zaś bohater ma tylko jedną prośbę: chciałby podjąć naukę w magicznej akademii, do której wybiera się Gly. Uzyskuje zgodę – ale jednocześnie przekreśla szanse starszego brata na karierę maga, albowiem ród Lamprouge ma zasadę, że tylko jedna z jego latorośli odbiera magiczne wykształcenie (dość kretyńska zasada, ale co tam, wygodna fabularnie). Gly’owi zostaje więc szukać szczęścia w armii, co przyjmuje z furią i niedowierzaniem. Proponuje nawet pojedynek, na co ojciec także przystaje; niemniej porywczy młodzieniec nie zamierza czekać do następnego dnia i jeszcze tej samej nocy wyciąga Seikę z domu, żeby zmierzyć się z nim nieoficjalnie. Jak łatwo zgadnąć, obrywa stosownie, zaś czas jakiś później Seika w towarzystwie Yify (która również ma podejść do egzaminów – czyli można wysłać służącą-niewolnicę, ale nie drugiego syna?) wyrusza w daleką drogę do szkoły. Jak się okazuje na miejscu, nie zamierza udawać, że dysponuje magią, czym oczywiście budzi sensację podczas rejestracji na egzamin. Jednak brak magii technicznie rzecz biorąc nie stanowi przeszkody… A co dalej, o tym w następnym odcinku.

Fabularnie odhaczamy kolejne punkty wstępu do właściwej fabuły, ale ciekawsze okazuje się gadanie pomiędzy nimi. Oczywiście potwór nie pojawił się przypadkowo – Seika starannie zaplanował wszystko (z wykorzystaniem kolejnego ze swoich nadprzyrodzonych sług), żeby w „naturalny” sposób zaprezentować światu swoje możliwości. To w sumie już podejrzewaliśmy poprzednio; ciekawsze okazuje się spojrzenie na wydarzenia z punktu widzenia Blaze’a Lamprouge, czyli ojca rodziny. Tu dowiadujemy się paru nieoczekiwanych rzeczy. Po pierwsze, Seika nie jest jego nieślubnym dzieckiem, tylko (domniemanym) bratankiem, zaś Blaze ma powody przypuszczać, że jego przybrany syn jest tylko w połowie człowiekiem. Po drugie, wcześniejsze popisy Seiki nie przeszły niezauważone – wręcz przeciwnie. Ojciec zauważył, że „magia” chłopca różni się od magii jemu znanej, zaś decyzja o wysłaniu go do szkoły magii nie została podjęta aż tak pochopnie i z dobrej woli, jak by się wydawało. To wszystko zapisuję na plus (choć zostało niestety przekazane w formie łopatologicznego wykładu) i jestem ciekawa, czy i co dalej z tego wyniknie. Widać w każdym razie, że do stworzenia świata i otoczenia bohatera przyłożono się ciut bardziej niż zwykle.

Wizualnie jest natomiast przeciętnie. Ładnym widoczkom towarzyszy oszczędna animacja, całe fragmenty są opękane pokazem kadrów, a komputerowe konie ciągnące powóz wyglądały jak małe potworki. W ucho wpadła mi natomiast piosenka w czołówce, wyraźnie lepsza od większości w podobnych seriach. Nic dziwnego – wykonuje ją zespół angela, więc polecam rzucić uchem także osobom niezainteresowanym samą serią.

Leave a comment for: "Saikyou Onmyouji no Isekai Tenseiki – odcinek 2"