Mashle – odcinek 2

Akademia Magii Easton to renomowana placówka, która wykształciła już wiele pokoleń wybitnych magów. To właśnie do tej szkoły planuje dostać się Mash, a nie jest to łatwe, ponieważ egzamin zdaje nie więcej niż trzy procent chętnych. Tylko naprawdę utalentowani młodzi ludzie mają szansę rozpocząć tu naukę. Chociaż uwagi prowadzącego egzamin, Claude’a Lucciego sugerują, że akurat dla niego status społeczny ma nieco większe znaczenie (to naprawdę świat, w którym Slytherin rządzi…). Lucci z miejsca skreśla Masha, który w przeciwieństwie do większości młodych ludzi nie wydaje się skupiony na tym, by dobrze wypaść na egzaminie – bo jak można w tak ważnym momencie życia machać sztangą lub czytać poradnik fitnessu?! Co więcej, chłopcu towarzyszą podejrzani mężczyźni, przebrani za krzaki (nie ma nagrody za odgadnięcie ich tożsamości). Przekonany o tym, że Mash obleje test, wydaje się ignorować jego obecność, przynajmniej do czasu gdy okazuje się, że chłopak bez większych problemów zalicza kolejne etapy. Ponieważ Lucci nie chce przyznać się do porażki, postanawia załatwić sprawę finalnym zadaniem, którym jest labirynt usiany pułapkami. Na jego przejście kandydaci mają pół godziny. Umówmy się, dla bohatera nie jest to żaden problem, ale niespodziewanie zaczepia go urocza dziewuszka, Lemon Irvine i prosi o pomoc, sugerując że razem będzie im łatwiej.

Owszem, bohaterowie natrafiają na kilka niegroźnych przeszkód, które zdecydowanie więcej kłopotu sprawiają Lemon, ale idzie im całkiem nieźle. Jednak gdy są już blisko wyjścia, dziewczyna nagle wyciąga różdżkę i atakuje Masha zaklęciem, twierdząc że z pewnego powodu musi uniemożliwić mu ukończenie egzaminu. Oczywiście, bohater uwalnia się w ciągu kilku sekund i pozostawia zaskoczoną koleżankę samej sobie. Na szczęście dla Lemon, Mash wraca gdy tylko na horyzoncie pojawia się sfinks, czyli jeden z najpotężniejszych potworów ukrytych w labiryncie, i wybawia ją z kłopotów. Ponieważ mają mało czasu, chłopak po prostu przebija się przez ściany labiryntu, wzbudzając konsternację i gniew pozostałych egzaminowanych. Ku uciesze Lucciego, wszyscy domagają się dyskwalifikacji Masha, przynajmniej do czasu gdy Lemon staje w jego obronie i przyznaje, że Lucci obiecał jej zaliczenie egzaminu jeśli skutecznie uniemożliwi ukończenie egzaminu Mashowi. Oczywiście egzaminator nie widzi nic złego w swoim zachowaniu, co więcej, próbuje zaatakować bohaterów, ale nasz niemagiczny protagonista niszczy jego różdżkę zanim ten jest w stanie wypowiedzieć zaklęcie. Sytuację rozładowuje dyrektor szkoły, który zaprasza Masha na rozmowę kwalifikacyjną. Jest ona dosyć specyficzna, ale ostatecznie chłopak przypada do gustu starszemu magowi i dostaje się do Akademii, acz początki nauki nie są łatwe…

Drugi odcinek jest o wiele lżejszy od pierwszego, chociaż popis siły (magicznej) dyrektora jest cokolwiek mroczny i naprawdę zastanawiam się dlaczego taki miły starszy pan używa tak paskudnych zaklęć. Poza tym, Mash zaczyna kompletować swoją drużynę – Lemon zdecydowanie już przepadła i widzi kolegę jako bohatera. Drugi w kolejce wydaje się Finn, czyli kolega z pokoju Masha – miły, ale nieco tchórzliwy chłopiec, który woli unikać kłopotów. Seria pozostaje szalenie sympatyczna i chwilami mocno zabawna, jak chociażby stara jak świat zagadka sfinksa, na którą nie zna odpowiedzi żaden z małoletnich geniuszy. To naprawdę urocze jak bardzo bohater nie pasuje do magicznej akademii i jak bardzo w nosie ma świat magii. Bo przecież po co machać kawałkiem drewna i produkować się, kiedy wystarczy tylko ruszyć ręką i użyć trochę siły. I w sumie trudno nie przyznać mu racji… Acz obietnica to dla niego rzecz święta, a właściwie chęć chronienia bliskich, dlatego mimo wszystkich przeciwności, Mash nadal planuje zdobycie tytułu „boskiego wizjonera”. I przynajmniej ja mam zamiar towarzyszyć mu w tej podróży, bo anime z odcinak na odcinek zdecydowanie zyskuje.

Leave a comment for: "Mashle – odcinek 2"